Kształcenie chirurgów jest znacznie łatwiejsze niż kiedyś – przynajmniej w bogatszych krajach mających dostęp do nowoczesnych technologii. Dzięki rozwojowi techniki komputerowej powstały bowiem symulatory, na których można w wirtualnej rzeczywistości przeprowadzać rozmaite zabiegi. Zwłaszcza takie operacje, w trakcie których przez niewielkie otwory do ciała pacjenta wprowadza się małą kamerę i narzędzia. Widok na ekranie symulatora niemal nie różni się od tego pochodzącego z kamery podczas prawdziwej operacji. Co więcej, komputery wyposażone są w tzw. feedback – operując w wirtualnym ciele lekarz ma wrażenie, że dotyka narzędziami prawdziwych tkanek i narządów.
Na razie jednak koszt takiego urządzenia to kilkadziesiąt tysięcy euro, więc cały czas poszukuje się tańszych sposobów podnoszenia sprawności młodych chirurgów. W jednym z ostatnich numerów magazyn „New Scientist” opisuje pomysł naukowców z amerykańskiego Banner Good Samaritan Medical Center w Phoenix. Dostrzegli oni szkoleniowy potencjał w konsoli do gier Nintendo Wii. Firma ta zastosowała ciekawy system kontroli – grająca osoba trzyma w ręku niewielkiego pilota, a konsola śledzi jego ruchy w trzech wymiarach. Dzięki temu np. grając w wirtualne kręgle, można przed ekranem wykonywać ruch ręką tak, jakby w rzeczywistości rzucało się kulą.
Jeśli na konsoli do gier zainstaluje się oprogramowanie symulujące procedury medyczne, to chirurdzy będą mogli je ćwiczyć w domu. Pomysł ten Amerykanie przetestowali na grupie lekarzy. Kilku z nich poprosili, by godzinę poćwiczyli na konsoli, a później przeprowadzili wirtualną operację na profesjonalnym symulatorze chirurgicznym. Okazało się, że wypadli oni o 48 proc. lepiej niż nie ćwiczący koledzy.
Jak twierdzą Amerykanie, niektóre zwykłe gry przeznaczone na konsole także poprawiają wyniki operujących.