Nauka

Lek na wiek

Fot. Sage Ross, Flickr (CC BY SA) Fot. Sage Ross, Flickr (CC BY SA)
Trzeba pamiętać, że nie wszystkie lekarstwa dla dorosłych nadają się dla dzieci.

Gdy pojawia się problem: infekcja, ból brzucha, gorączka, zestresowani rodzice sięgają do domowej apteczki. W powszechnej świadomości każdy lek – podany zgodnie ze wskazaniem – przynosi ulgę; jeśli coś jest lekiem, nie może być przecież trucizną. Antybiotyk wyleczył sąsiada, aspiryna postawiła na nogi męża, kolorowe witaminy i smaczne syropy na okrągło oglądamy w telewizyjnych reklamach. Czy to może zaszkodzić?

To zatrważające, ilu rodziców w kontakcie z lekami traci głowę i rozsądek – mówi Alina Fornal, prezes warszawskiej izby aptekarskiej. Obserwuje to w swojej aptece na co dzień, bo gdy pyta, komu będzie podawany syrop na uspokojenie lub lek na odchudzanie, ze zdumieniem dowiaduje się, że kilkuletniemu dziecku. Rozmowa z farmaceutą pomaga uniknąć rażących błędów, ale większość leków stosowanych na tak częste dolegliwości jak katar, kaszel, gorączka, ból brzucha dostępna jest poza aptekami: na pocztach, stacjach benzynowych, w kioskach z prasą i supermarketach. Tam nikt o nic nie pyta. Tymczasem nawet popularne leki przeciwbólowe lub łagodzące objawy przeziębienia mają w ulotce informacyjnej ostrzeżenie, by nie stosować ich u dzieci do drugiego roku życia lub „brak badań dotyczących bezpieczeństwa stosowania leku u dzieci poniżej 12 lat”. Kto czyta te ulotki?

Alina Fornal przyznaje, że sama ma nieraz z tym kłopot, bo napisane są zwykle bardzo małym drukiem. A zawarte w nich sformułowania nie są jednoznaczne. „Nie zaleca się stosowania leku u dzieci poniżej 12 roku życia” – można przeczytać w ulotce Modafenu, preparatu zawierającego ibuprofen i pseudoefedrynę (pierwszy działa przeciwbólowo i przeciwgorączkowo, drugi ułatwia oddychanie przez nos). Czy nie można tego ostrzeżenia wybić wielką czcionką?

Polityka 50.2008 (2684) z dnia 13.12.2008; Nauka; s. 74
Reklama