W czwartek ze Strasburga nadeszły wieści, po których zaangażowani w walkę internauci odetchnęli z ulgą. W ostatecznym kształcie tzw. pakietu telekomunikacyjnego, przygotowywanego przez UE, ma znaleźć się zapis, według którego odcięcie możliwości korzystania z Internetu dla danego abonenta może odbywać się tylko według zasad określonych w konwencjach praw człowieka. Europosłowie podkreślają, że Europa będzie teraz jedynym regionem świata, gdzie prawo dostępu do sieci będzie tak wyraźnie powiązane z ochroną praw obywatelskich. Z tych bardzo ogólnikowych stwierdzeń prawnicy wyciągają praktyczny wniosek – natychmiastowe odcięcie dostępu, przez jakiekolwiek rządowe służby lub agendy, będzie możliwe tylko w wyjątkowych sytuacjach (terroryzm, rozpowszechnianie pedofilskiej pornografii). W innych przypadkach - na przykład za ściąganie pirackich filmów czy muzyki - wypowiedzieć musi się sąd. Tyle Europa.
W międzyczasie do Premiera Donalda Tuska list otwarty posłali Marcin Cieślak i Jarosław Lipszyc, szefowie Internet Society Poland (ISOC), stowarzyszenia upowszechniającego wiedzę o pożytkach płynących z globalnej sieci. W piśmie obaj panowie sugerują, że polską opinię publiczną żywo interesuje los pakietu telekomunikacyjnego UE, który w Parlamencie Europejskim wszedł właśnie w decydującą fazę uchwalania. Niestety – autorzy listu mijają się z prawdą. Przeciętny Polak pojęcia nie ma, czym ów pakiet w ogóle jest.
Wojna o kilka zdań
Tymczasem pakiet telekomunikacyjny, który będzie głosowany w Parlamencie Europejskim za dwa tygodnie, ma poprawić ochronę praw konsumentów na rynku telekomunikacyjnym Unii Europejskiej. Przewiduje m.in. ograniczenie do dwóch lat maksymalnego czasu, na jaki zawierana jest umowa z operatorem (zwana popularnie - ze względu na wieloletnie związanie klienta - cyrografem).