- Gdy półtora roku temu złamałam nogę po raz pierwszy, zrobiłam spożywcze zakupy przez Internet. Od tego czasu ani razu nie byłam hipermarkecie – mówi Agnieszka Piotrowska, która co 10 dni zamawia swoje sprawunki przez stronę www. Jak twierdzi, ceny aż tak bardzo nie różnią się od spotykanych w osiedlowych sklepach.
Nie jest to do końca prawdą. Ale dla tej tłumaczki, mieszkanki Warszawy, liczy się przede wszystkim wygoda: - Zamiast marnować czas w kolejkach, klikam myszką słuchając muzyki i popijając kawę – mówi Piotrowska szczęśliwa, że w ten sposób uniknie kłębiących się w supermarketach przedświątecznych tłumów. Jej ulubionym e-sklepem jest frisco.pl.
Spora konkurencja
Ten sklep, choć był jednym z pierwszych, ma już sporą konkurencję. We wszystkich największych miastach w kraju działają już jakieś wirtualne delikatesy. Zazwyczaj są „przedłużeniem” prawdziwego supermarketu. Wygodni powinni sprawdzić czy na zakupy przez Internet pozwala pobliski „Piotr i Paweł” (e-piotripawel.pl), „Bomi” (dodomku.pl i superasam24pl ) czy „Alma” (Alma24.pl). Coraz częściej w ich ślady idą właściciele pojedynczych sklepów – jak Mirosław Mirecki, właściciel rybnych delikatesów Rybka w Łodzi. W 2002 startował od roznoszenia zakupów do klientów mieszkających w promieniu 1 km od jego sklepu. Dwa lata później zdobył pieniądze z UE i otworzył witrynę zakupy-spożywcze.pl. Korzystają z niej mieszkańcy Łodzi i okolicznych miejscowości, ale Mirecki gotów jest dostarczyć choćby na koniec świata. Pod warunkiem, że klient zapłaci 75 groszy za każdy przejechany kilometr.