Osoby czytające wydania polityki

Wiarygodność w czasach niepewności

Wypróbuj za 11,90 zł!

Subskrybuj
Rynek

Interesy w dołku

Komu szkodzi gra w golfa

Ryszard Sobiesiak (pierwszy z prawej) grał na prawie wszystkich polach golfowych na świecie Ryszard Sobiesiak (pierwszy z prawej) grał na prawie wszystkich polach golfowych na świecie Stach Antkowiak / Reporter
Hazardowa komisja śledcza w krąg podejrzeń wciągnęła golfistów. Jeśli na polu spotykał się polityk z przedsiębiorcą, to znaczy, że mogli coś załatwiać. Na golfistów padł blady strach.

Takiemu Andrzejowi Personowi, o którym wiadomo, że o wiele dłużej gra w golfa, niż jest senatorem Platformy Obywatelskiej, nic nie zaszkodzi. Ale już minister Cezary Grabarczyk, który do niedawna kojarzył się tylko z autostradami (w planach 1338 km), ma powody do obaw. Wydało się, że gra w golfa, startował nawet w rozgrywkach turniejowych. Dodatkowo obciąża go fakt, że jest z Łodzi, podobnie jak były minister sportu Mirosław Drzewiecki. Do wyśledzenia także innych graczy prawicowa gazeta używa Internetu, łącząc słowo „golf” z „oligarchią”, „Platformą” i „PZPR”. I wyszukiwarka wypluwa układ, poczynając od Ireneusza Sekuły, nieżyjącego już ministra w rządzie SLD, przez Waldemara Dąbrowskiego, byłego ministra kultury, obecnie prężnego szefa Opery Narodowej, aż po Drzewieckiego i Grabarczyka. Są w nim politycy zarówno SLD i PO, jak i PSL. Tylko z PiS nie znajdziemy nikogo. Rysuje się nowy podział na „my” i „oni”, czyli ci, co grają w golfa, i ci, którzy nigdy nie brali kija do ręki. Śmiało można go wpisać w ten najsłynniejszy z politycznych, czyli podział na Polskę solidarną i liberalną.

Bariera wejścia

Do niedawna zainteresowanie tym mało dynamicznym sportem było nikłe. Kiedy właściciele pola golfowego w Krzyżanowicach pod Wrocławiem wysyłali do mediów zaproszenia na turniej, słyszeli, że to nudne, nie zmieści się w ramówce. Ale po wybuchu afery hazardowej kamery koczowały pod bramą non stop przez pięć dni. A nuż znów zechce tu zagrać Mirosław Drzewiecki albo Ryszard Sobiesiak? Zimą pole znikło pod śniegiem, ale właśnie znów zaczął się sezon. Romuald Szałagan, współwłaściciel pola, irytuje się, dlaczego media nie szukają gangsterów na przykład wśród narciarzy? Z pewnością ktoś by się znalazł.

Polityka 14.2010 (2750) z dnia 03.04.2010; Rynek; s. 58
Oryginalny tytuł tekstu: "Interesy w dołku"
Reklama