Legendarni twórcy HP Bill Hewlett i David Packard zaczynali z kapitałem 536 dol. w 1939 r. w garażu w Palo Alto, który uchodzi za kolebkę Doliny Krzemowej. Dziś, po fuzji z Compaq w 2002 r. i zakupie kilku innych firm, HP wysforował się na 9 miejsce na liście „Fortune 500” i zatrudnia ponad 300 tys. ludzi.
Majstrowanie przy rachunkach
Mark Hurd, który pięć lat temu przejął ster HP, stał się ulubieńcem finansowych rynków. Pod jego komendą HP awansował na pierwsze pod względem sprzedaży miejsce wśród firm technologicznych Ameryki wyprzedzając IBM, Apple, Microsoft i Intela. W zeszłym roku wpływy wyniosły 115 mld dol., w obecnym wzrosną zapewne o następne 10 mld. Podwoiła się cena akcji HP. Prezes trafił na okładki „Fortune” i „Forbes” jako przykład do naśladowania, wzór, jak zarządzać i jak kontrolować koszty.
Wiadomość o jego dymisji spadła więc niczym grom z jasnego nieba. Firma straciła 14 mld dol. wartości giełdowej, gdy prezesa wyrzucono z roboty za... No właśnie – za co? Dlaczego musiał odejść?
Oficjalne zarzuty są dwa: bliskie stosunki z Jodie Fisher, konsultantką do spraw marketingu, i niezgodne z prawdą rozliczenia wydatków na wspólne kolacje i bilety lotnicze. Mark Hurd próbował ukryć naturę tego związku i dlatego fałszował rachunki – tak z grubsza brzmi oskarżenie. Nikt by zapewne nie wywęszył drobnych szachrajstw, gdyby nie skarga pani Fisher, kiedyś aktorki filmów pornograficznych, że prezes oczekiwał od niej świadczeń nieprzewidzianych umową o dzieło, a gdy takowych odmówiła, kontrakty się urwały. Czyli poszło o molestowanie, o czym świat dowiedział się od nikogo innego, jak rady nadzorczej Hewletta-Packarda. Rada przeprowadziła jednak własne dochodzenie i niczego, co pachnie molestowaniem, nie znalazła.