W świecie gospodarki, pełnym niepewności, groźby powrotu recesji, szalejących cen złota czy kryzysu zadłużeniowego w Europie jest jednak oaza stabilności. To Bill Gates, słynny założyciel Microsoftu, dla którego nic się zmienia. Po raz 17. z rzędu magazyn „Forbes” umieścił go na czele listy najbogatszych Amerykanów. Majątek Gatesa wynosi ponoć ok. 54 mld dolarów, a przez ostatni rok nawet odrobinę urósł. I to pomimo, że już od dłuższego czasu Gates przekazuje kolejne miliardy do rodzinnej fundacji. Jednak pozostałymi pieniędzmi potrafi zarządzać na tyle umiejętnie, że wciąż uważany jest za najbogatszego Amerykanina. Poczucia stabilności dopełnia również druga pozycja najnowszego rankingu „Forbesa”. Na niej - z majątkiem szacowanym na 45 mld dolarów - znajduje się giełdowy inwestor z wielu różnych branż, Warren Buffett, nazywany wyrocznią z Omaha.
Gates i Buffett to symbole amerykańskiego bogactwa od lat. Jeśli nie wydarzy się nic nieprzewidzianego, kolejne edycje list naj- nadal będą się od nich zaczynać, bo utrzymują olbrzymią przewagę nad kolejnymi krezusami. Trzeci w tym roku Larry Elisson z koncernu Oracle ma bowiem - według dziennikarzy „Forbesa” - dwa razy mniej od Gatesa, bo 27 mld dolarów.
Gwiazdą opublikowanego właśnie rankingu jest bez wątpienia najbardziej znany spośród założycieli Facebooka, Mark Zuckerberg. W ciągu roku jego majątek zwiększył się z 2 do 6,9 mld dolarów. Taki spektakularny awans pozwolił mu wyprzedzić Steve’a Jobsa z Apple („tylko” 6,1 mld).