Zgodnie z ujęciem klasycznym, uczestnicy rynku, czyli kupujący i sprzedający, mogą komunikować się ze sobą bez przeszkód, dysponując do tego pełną informacją na temat cen produktów i usług. W rezultacie rynek dąży do równowagi, wynikającej z optymalnego połączenia popytu i podaży. A optimum to wyraża ustalona cena.
Życie okazuje się bardziej skomplikowane, istnieją bowiem sfery rzeczywistości, gdzie rozumiany w sposób klasyczny rynek nie działa. Nawet w dobie internetu nie jest łatwo natychmiast skojarzyć sprzedających i kupujących. Zawsze będzie istnieć grupa tych, którzy czekają na nabywców, choć ci nie chcą się pojawić, nawet pomimo obniżania ceny. I podobnie: nigdy nie zabraknie kupców na towar, którego nie mogą nigdzie znaleźć.
Nobel a bezrobocie
Doskonałym przykładem takiej sytuacji jest rynek pracy. Gdyby działał w sposób doskonały, zgodny z ujęciem klasycznym, bezrobocie by nie istniało. Bezrobocie jest jednak cechą charakterystyczną dla gospodarki kapitalistycznej i istnieje nawet wówczas, gdy firmy nie mogą znaleźć pracowników na wolne stanowiska. Tegoroczni nobliści włożyli wiele wysiłku, by wytłumaczyć ten fenomen.
Niektóre przyczyny są oczywiste. Jednoczesne istnienie bezrobocia i braku rąk do pracy można na przykład wytłumaczyć niezgodnością oferty (poszukujący pracy nie posiadają takich umiejętności, jakich potrzebują pracodawcy). Jak jednak wynika z prac tegorocznych noblistów, mechanizmy działania rynku pracy są o wiele bardziej złożone, a na uzyskanie równowagi na nim (czyli ustalonego poziomu płac i stopnia zatrudnienia) wpływa wiele czynników.
Do kluczowych należy regulacja rynku pracy: wysokość zasiłków oraz prawo pracy, regulujące zasady zatrudniania i zwalniania.