Przejdź do treści
Reklama
Reklama
Rynek

Emerytura z obligacji?

Kolejna odsłona sporu o OFE

Wśród różnych pomysłów na zmianę systemu emerytalnego pojawił się i taki (autorstwa Rady Gospodarczej przy premierze), aby część naszej składki, przekazywanej przez ZUS do drugiego filara, fundusze otrzymywały w emitowanych przez państwo obligacjach emerytalnych. Byłaby to równowartość tych 60 proc., za którą obecnie kupują one „zwyczajne” obligacje Skarbu Państwa.

Pozostałą część, którą teraz inwestują w akcje, fundusze otrzymywałyby nadal w gotówce i nadal mogłyby lokować je na giełdzie. Nie zmieniłaby się więc wysokość składki do OFE. Obligacje emerytalne każdego roku byłyby oprocentowane w wysokości równej wzrostowi PKB. Czyli nasze konta rosłyby w tym samym tempie jak gospodarka, w razie recesji – mogłyby nawet nieco topnieć. Zarobek z części składki, zainwestowanej w akcje, tak jak obecnie, zależałby od koniunktury giełdowej.

Czym to się różni od stanu obecnego? Obligacje Skarbu Państwa oprocentowane są nieco wyżej – tu byśmy stracili. Ale nie byłoby żadnego uzasadnienia, by od obligacyjnej części składki fundusze nadal pobierały prowizję (do niedawna aż 7 proc., obecnie 3,5). Te 3,5 proc. zostawałoby na naszych kontach. W sumie więc cała operacja zapewne by nam się opłaciła. Krytycy pomysłu nazywają ją jednak „nacjonalizacją” naszych prywatnych pieniędzy, podkreślając, że w jej wyniku kapitałowa część naszej emerytury zależałaby od państwa, czyli – polityków. Kłopot w tym, że teraz też tak jest – to samo państwo, które gwarantuje wykup obligacji emerytalnych, gwarantuje także wysokość zarobku na papierach skarbowych. Zaś wyższe oprocentowanie obligacji skarbowych finansowane jest z kieszeni podatników, czyli – naszych.

Dla instytucji finansowych i związanych z nimi ekspertów, którzy na pomyśle Rady nie zostawiają suchej nitki, obligacje emerytalne mają jeszcze jedna wadę – nie można byłoby nimi handlować. Wyschłoby jedno z obecnych źródeł zarobku. Rządowi zaś taki właśnie nierynkowy typ papierów daje nadzieję, że Bruksela nie będzie ich zaliczać do naszego długu.

Polityka 49.2010 (2785) z dnia 04.12.2010; Flesz. Kraj; s. 9
Oryginalny tytuł tekstu: "Emerytura z obligacji?"
Reklama