Złośliwi mogliby stwierdzić, że reklamowany przez kolejarzy bezprzewodowy Internet w pociągach EIC (Express InterCity) przyda się jako ratunek przed nudą. Czas przejazdu z Warszawy do Trójmiasta dla części składów wyniesie już siedem godzin, z Wrocławia do Poznania pojedziemy trzy godziny, czyli tyle samo, co znacznie dłuższy odcinek z Poznania do Warszawy. Tysiące osób kursujących codziennie między Warszawą a Łodzią również spędzą w wagonach więcej czasu niż dotąd.
Oczywiście kolejarze tłumaczą coraz niższą prędkość tak samo jak drogowcy – wielką liczbą remontów, modernizacji, rewitalizacji i wszelkich innych zabiegów, dzięki którym mamy - w dużej mierze za unijne pieniądze - nadrobić olbrzymie zaniedbania. Jest w tym sporo prawdy, bo zdecydowana większość zmian w rozkładzie jazdy wynika teraz już nie, jak jeszcze kilka lat temu, z coraz gorszego stanu torowisk, a z rozstrzygania kolejnych przetargów na remonty.
Niestety, wielu pasażerów ma wrażenie, że trwają one wyjątkowo długo. Trasa z Warszawy do Gdańska, modernizowana już od kilku lat, ma być gotowa dopiero w 2014 r. Niedawno remontowano odcinek między Skierniewicami, a Łodzią, a teraz prace zaczynają się na trasie między Warszawą a Skierniewicami. Modernizację linii z Wrocławia do granicy z Ukrainą też podzielono na olbrzymią liczbę etapów. Długofalowe planowanie nigdy nie było naszą silną stroną. Gdy zatem jeden remont się kończy, zaraz rozpoczyna się kolejny, a czas jazdy pozostaje taki sam, albo nawet się wydłuża. Polskie Linie Kolejowe tłumaczą, że realizowane są inwestycje, które zostały przygotowane. A to proces długi i żmudny – choćby dlatego, że kompleksowy remont wymaga tylu pozwoleń, co budowa nowej autostrady.