Ze stereotypowymi poglądami trudno oczywiście walczyć. Kto kupił 4 lata temu udziały w akcyjnych funduszach, a potem odsprzedał je tracąc dwie trzecie oszczędności, pewnie zawsze już będzie uważał giełdę za oszustwo. Kto z kolei wierzy w swoją szczęśliwą gwiazdę, zawsze będzie próbował szybko powiększyć na parkiecie posiadane kapitały. Ale większość z nas powinna postarać się patrzeć na giełdę z dystansem, starając się zrozumieć, czym ona naprawdę jest, na czym polega jej działanie, skąd biorą się zyski i straty. Bo przy takim właśnie spokojnym spojrzeniu można znaleźć strategię inwestowania, która wprawdzie nie uczyni z nas milionerów, ale spowoduje, że nasze oszczędności wzrosną szybciej, niż gdybyśmy omijali giełdę szerokim łukiem. Warto więc poznać siedem tajemnic giełdy.
Tajemnica pierwsza: giełda jest odbiciem gospodarki.
Nie wierzmy, że giełdą rządzą wyłącznie jakieś tajemnicze i niezbadane siły. Na długą metę notowania rosnąwówczas, gdy rośnie produkcja; spadają, gdy w gospodarce mamy do czynienia z recesją. Oczywiście, że na krótką metę może dochodzić do zawyżania cen, a potem do ich nadmiernego spadku. Ale jeśli przyjąć perspektywę długookresową, wszystkie te wahania nie mają dużego znaczenia. Od zakończenia II wojny światowej nominalny PKB Stanów Zjednoczonych wzrósł 67-krotnie, a indeks nowojorskiej giełdy 82-krotnie. W Polsce w latach 1995–2010 nominalny PKB wzrósł 6 razy, a indeks WIG 6,4 razy. Zgodnie z podręcznikami ekonomii, ceny akcji to nic innego, jak tylko odpowiednio policzony strumień przyszłych zysków generowanych przez firmy. Nie ma cudów – jeśli gospodarka stoi w miejscu, owe zyski będą niewielkie, jeśli gospodarka się rozwija, zyski rosną wraz z PKB.