Przejdź do treści
Reklama
Reklama
Rynek

Skarb się cieszy

Debiut JSW na giełdzie

Najwięcej powodów do radości z powodu debiutu Jastrzębskiej Spółki Węglowej (JSW) na warszawskim parkiecie mają minister skarbu, Aleksander Grad oraz pracownicy, inwestorzy trochę mniej.

Gradowi udało się upublicznić walory państwowego przedsiębiorstwa, czyli zrealizować sporą część tegorocznego planu prywatyzacji. Budżet z tego tytułu zgarnie ponad 5 mld zł, co jest dobrą wiadomością także dla Jacka Rostowskiego, ministra finansów. Radość z sukcesu demonstruje też wicepremier Waldemar Pawlak, jako minister gospodarki, choć wcześniej dawał dowody, że na wejściu JSW zależy mu najmniej.

Powody do radości ma ponad 26 tysięczna załoga. Pracownicy dostali darmowe akcje. Strajkami, oprócz podwyżek płac, wywalczyli obietnicę, że choć debiut jest pierwszym krokiem w stronę prywatyzacji, to do prawdziwej prywatyzacji droga jest jeszcze daleka. Kontrolę nad firmą utrzymuje państwo, ono więc też pozostanie adresatem ewentualnych kolejnych protestów. Nie zostanie też ograniczona rola 50 funkcjonujących w JSW związków zawodowych. Uzwiązkowienie w firmie wynosi… 107 proc., co sugerowałoby że w spółce więcej jest związkowców niż pracowników. Tak - oczywiście - nie jest. Po prostu są osoby, które zapisały się do kilku związków jednocześnie. To wszystko jednak miało wpływ na cenę akcji. Wielu potencjalnych inwestorów po prostu się wystraszyło.

Dlatego rozczarowani ceną debiutu mogą się czuć inwestorzy, którzy kupili akcje spółki z myślą o szybkim zarobku. Liczyli na co najmniej 10 proc. zysku, zadowolić się muszą o wiele mniejszym. Płacili za akcję po 136 zł, kurs po godzinie spadł ze 140,5 zł poniżej 140. Co będzie dalej ?

To zależy od wielu czynników. Teraz cena węgla koksującego (JSW jest największym jego producentem w Europie) jest na świecie wysoka i pozostanie dobra do czasu utrzymywania się koniunktury. JSW nie ma kłopotów ze znalezieniem odbiorców.

Reklama