Przejdź do treści
Reklama
Reklama
Rynek

Dyscyplinujący sześciopak

UE ma pakiet antykryzysowych reform

Pakt Stabilności i Wzrostu dostał nowe zęby po tym, jak Francja i Niemcy kilka lat temu poprzednie wyrwały. Czy kraje zagrażające stabilnością całej Unii będą jednak mocno gryzione?

Parlament Europejski ostatecznie przyjął pakiet sześciu rozporządzeń i dyrektyw dotyczących oficjalnie lepszej koordynacji w strefie euro, a w rzeczywistości mających odbudować zaufanie do wspólnej waluty. Popularnie zwany sześciopakiem zestaw nie ma niestety wiele wspólnego ze spokojną konsumpcją zimnego piwa. Wręcz przeciwnie – jest bardzo gorący, bo o jego kształt stoczono prawdziwy bój.

Podstawowe zmiany to głęboka reforma Paktu Stabilności i Wzrostu, który miał być gwarantem odpowiedzialnego tworzenia budżetów narodowych w strefie euro. Twórcy unii walutowej żywili nadzieję, że w ten sposób zrekompensują brak wspólnej polityki gospodarczej, a sama groźba sankcji okaże się wystarczającym straszakiem. Dziś wszyscy wiemy, że Pakt najpierw był notorycznie łamany, a później został praktycznie zniszczony przez dwa kluczowe kraje – Niemcy i Francję. Warto przypomnieć, że to właśnie one zbyt wysokimi deficytami i zagwarantowaniem sobie bezkarności zachęciły innych do rozrzutności.

Teraz ma być już inaczej. Ale czy na pewno? Pakt rzeczywiście zyskuje na znaczeniu. Co więcej, kary będą mogły być nakładane nie tylko na kraje, które już przekroczyły granicę deficytu w postaci 3 proc. PKB. Sankcjami zostaną też objęci ignorujący polecenia Brukseli, nawet jeśli ich deficyt nie jest jeszcze tak wysoki. Rządom państw członkowskich znacznie trudniej niż do tej pory będzie obronić grzesznika przed karą finansową. Jednak nadal, przy zebraniu odpowiedniej większości, ma to być możliwe. Nie osiągnięto zatem automatyzmu sankcji. Szkoda, choć trzeba przyznać, że Komisja z Parlamentem i tak wywalczyły więcej, niż się ktokolwiek spodziewał.

Co ważne, wreszcie bardzo poważnie ma być traktowany też wskaźnik długu publicznego.

Reklama