CZYTAJ TAKŻE: Ranking sklepów internetowych 2011 >>
***
Piątkowe popołudnie. W zatłoczonej zwykle o tej porze sieciowej perfumerii w centrum Warszawy jeden z klientów wyciąga z kieszeni telefon i kieruje go na pudełko wody toaletowej. Szybko wyrasta za nim ochroniarz, który uprzejmie, acz stanowczo, informuje, że zgodnie z decyzją dyrekcji robienie zdjęć w sklepie jest zabronione. Oczywiście, łatwo się domyślić, po co taki zakaz wprowadzono. Chodzi o to, by klient nie sfotografował metki z cenami, a po powrocie do domu nie sprawdził, czy w Internecie nie kupi kosmetyków taniej. Ten obowiązujący od dawna zakaz – nawet jeśli absurdalny – prawdopodobnie teraz będzie musiał zostać zaostrzony.
Bo klient z niezmąconym spokojem informuje ochroniarza, że nie robił zdjęcia. I jest to zgodne z prawdą. Tymczasem w jego telefonie już wyświetliła się informacja, że oferta reklamowana jako wyjątkowa promocja wcale taką okazją nie jest. W Internecie ogłasza się co najmniej kilka sklepów, które sprzedałyby tę butelkę wody toaletowej taniej.
Prosty konsumencki test pomogła przeprowadzić mobilna aplikacja, wprowadzona kilka miesięcy temu przez jedną z polskich wyszukiwarek ofert – Ceneo. Można ją zainstalować w każdym smartfonie (zaawansowanej komórce, wyposażonej w system operacyjny Android, iOS lub Symbian). Za pomocą cyfrowego aparatu program rozpoznaje i wczytuje kod kreskowy produktu, a następnie – łącząc się z Internetem – porównuje go z tym zapisanym w bazie porównywarki cen.