Żadne państwo nie lubi, gdy przedsiębiorcy czy obywatele wpadną na pomysł, jak unikać płacenia podatków. W czasach dobrej koniunktury taką sytuację politycy łatwiej tolerują, ale gdy trzeba zacisnąć pasa, zabierają się za uszczelnianie systemu.
Podatek inaczej liczony
Dziesięć lat po wprowadzeniu w Polsce podatku od zysków kapitałowych (powszechnie znanego jako podatek Belki, bo wówczas obecny prezes NBP był ministrem finansów) następuje istotna zmiana w sposobie jego obliczania. Ofiarą padają zwolennicy lokat i kont oszczędnościowych o codziennej kapitalizacji, gdzie odsetki dopisuje się co 24 godziny. Ten stosowany ostatnio powszechnie manewr będzie wciąż legalny, ale już nie pozwoli uniknąć podatku w wysokości 19 proc.
Do tej pory odsetki były najpierw zaokrąglane do pełnego złotego, potem wyliczano wysokość daniny, a następnie wynik tej operacji znów zaokrąglano do pełnego złotego. Oszczędzającym znajomość tej formuły nie była wcale potrzebna. Wystarczyło tylko pamiętać, że jeśli odsetki wynoszą mniej niż 2,50 zł, podatek Belki po zaokrągleniach spadnie do zera, czyli w ogóle go nie zapłacimy. O resztę dbały już same banki. Oferowały lokaty o codziennej kapitalizacji i informowały klientów, jaką maksymalną kwotę mogą umieścić na jednym rachunku. Kto miał więcej niż kilkanaście tysięcy złotych oszczędności, mógł otworzyć wiele lokat.
Od początku kwietnia wchodzą w życie zmiany w przepisach podatkowych. Dotyczą także podatku Belki i zmieniają sposób jego wyliczania. Dopisywane do rachunku odsetki będą zaokrąglane tylko do pełnego grosza, a nie złotego. Następnie kwota ta zostanie pomnożona, jak dotąd, przez 19 proc.