Pałac Paulinum w Jeleniej Górze oraz arystokratyczne rezydencje w Wojanowie i w Karpnikach są już elegancko wyremontowanymi hotelami i przyjmują gości. Teraz prowadzone są prace w parku krajobrazowym w sąsiednim Bukowcu, w planach jest zakup pałacu ojca górnośląskiego przemysłu Fryderyka von Redena oraz innych zabytkowych obiektów.
Piotr Napierała, szef firmy konserwatorsko-budowlanej Castellum, odkrył Kotlinę Jeleniogórską dopiero w 2000 r., nie był zatem pierwszym, któremu marzył się tu własny pałac. Po przełomie wielu kupiło za grosze zrujnowane poniemieckie zabytki, ale tylko nieliczni unieśli finansowe wyzwanie, jakim był ich remont, a zaledwie kilku spróbowało zrobić na nich interes. Ale żaden z nich nie miał takiego przygotowania, pieniędzy, determinacji i grupy wspierających przyjaciół jak Napierała.
Z więzienia do Integeru
Pochodzi z dobrego wrocławskiego domu. Ojciec Mieczysław, profesor ekonomii, współorganizował Wydział Informatyki i Zarządzania na Politechnice. Chociaż syn interesował się historią, zgodnie z rodzinną tradycją poszedł na politechnikę. Studiując budownictwo zaangażował się w działalność opozycyjną i kolportaż prasy podziemnej, za co w 1982 r. trafił na rok do więzienia. Odsiadka nieźle dała mu w kość, ale to tam ukończył pisanie pracy dyplomowej. Po wyjściu obronił ją, ale z więzienną kartą nikt nie chciał go zatrudnić. W końcu zaczepił się jako kierownik budowy we wrocławskiej Pracowni Konserwacji Zabytków – państwowym monopoliście zajmującym się renowacją zabytków. Co prawda polska szkoła konserwacji miała renomę, ale państwu wiecznie brakowało funduszy. – Zanim zacząłem pracować w PKZ, kościół garnizonowy we Wrocławiu remontowano już kilkanaście lat, sam na budowie spędziłem tam cztery lata, a widoków na zakończenie remontu nie było.