Zakonników z podkrakowskiego Tyńca do wejścia w biznes zmusiła – dająca się im we znaki – doczesność. Założony w XI w. klasztor, doświadczony przez kolejne dziejowe zawieruchy, domagał się pilnych inwestycji. Mnisi od lat marzyli o odbudowie dawnej biblioteki, którą jeszcze w XIX w. strawił pożar. Ale z trudem wystarczało im pieniędzy na bieżące utrzymanie opactwa i 40 mieszkających w nim braci.
Pomysł zarabiania na klasztornych produktach kołatał się w głowach niektórych z nich od dawna, ale realnych kształtów nabrał w 2006 r., podczas małopolskich Dni Dziedzictwa Kulturowego. Do Tyńca zjechały wówczas tłumy turystów. Bracia ustawili na dziedzińcu klasztoru stragan z serem, miodem, konfiturami. Szły jak woda. Uznali, że biznes może się udać. Z doświadczeń innych zakonów wynikało, że warto spróbować.
W Europie Zachodniej produkty wytwarzane przez mnichów na podstawie tradycyjnych receptur (utrzymywanych często w ścisłej w tajemnicy) cieszą się ogromnym powodzeniem. Klasztory skupiają się zwykle na produkcji jednego, najwyżej kilku specjałów, np. węgierskie opactwo Pannonhalma i włoski klasztor Muri-Gries wytwarzają wina, benedyktyni z toskańskiego Monte Oliveto Maggiore – oliwę, a belgijscy i czescy trapiści – piwo. W Polsce bardzo popularny jest ziołowy Balsam kapucyński zakonników z Krakowa i nalewka Benedyktynka od siedmiu boleści, produkowana przez spółkę mnichów z Lubinia.
Wiosną 2006 r. powstała Jednostka Gospodarcza Opactwa Benedyktynów w Tyńcu Benedicite. Zgodnie z ustawą o stosunku państwa do Kościoła katolickiego dochody jednostek kościelnych przeznaczone na cele kultu, działalność kulturalną czy konserwację zabytków są wolne od podatków. Na takie właśnie cele miała przeznaczać swe zyski Benedicite.