Nasza służba zdrowia coraz bardziej przypomina grecką. Grecy z prywatnych kieszeni finansują już prawie 40 proc. wydatków na leczenie, my – 28 proc. Te pieniądze nie poprawiają jednak stanu publicznej służby zdrowia.
Chętnie mówimy o tym, że na ochronę zdrowia wydajemy za mało – zaledwie 1389 euro „na głowę” rocznie. Średnia w krajach OECD jest ponaddwukrotnie wyższa, wynosi 3268 euro. Na tym jednak różnice się nie kończą. W większości krajów europejskich, w każdym razie w tych, którym publicznego poziomu leczenia zazdrościmy, publiczna służba zdrowia zasilana jest także środkami z innych, prywatnych źródeł. Na przykład z prywatnych ubezpieczeń.
Polityka
47.2012
(2884) z dnia 21.11.2012;
Rynek;
s. 50
Oryginalny tytuł tekstu: "Supeł eskulapa"