Okres poświąteczny to tradycyjnie czas na atrakcyjne wyprzedaże. Lot postanowił nie być gorszy od innych i też oferuje promocję, którą sam nazywa szaloną, kusząc bardzo tanimi biletami na najbliższe miesiące. Złośliwi podpowiadają, że kto chce skorzystać z okazji, powinien płacić kartą, a nie przelewem. Taka metoda uratowała klientów OLT Express przed utratą pieniędzy, gdy linia zbankrutowała.
Lot na razie nie upada, bo dostał w ekspresowym trybie kroplówkę od państwa. W sumie jej wartość może wynieść nawet miliard złotych, więc nasz przewoźnik raczej nie podzieli losu Malévu, Spanaira czy szeregu włoskich linii, które nie przetrwały europejskiego kryzysu. Kłopot w tym, że rząd wydaje pieniądze wszystkich podatników zanim będzie wiadomo, na co dokładnie zostanę przeznaczone.
Lot w obecnej postaci od lat przynosi ogromne straty. Na razie zwyciężył pogląd, aby restrukturyzować istniejącą firmę zamiast pozwolić jej upaść i zbudować nowego przewoźnika. Linię czekają zwolnienia, redukcja liczby maszyn i połączeń. Nie wiadomo, jak będzie wyglądać przyszłość słynnych już Dreamlinerów, których dostawy właśnie się rozpoczęły. Jeśli zostaną zlikwidowane kolejne połączenia europejskie, Lot nie będzie w stanie dowieźć wystarczającej liczby pasażerów przesiadkowych do Warszawy, którzy następnie mają lecieć Dreamlinerami do Azji czy Ameryki.
Trudno wyobrazić sobie gorszy czas na zaostrzenie kryzysu w Locie. W ostatnich miesiącach przewoźnik, nakładem olbrzymich środków, zdołał przygotować naprawdę przykuwającą uwagę kampanię reklamową wokół Dreamlinera. Jednak cały efekt promocyjny zakupu Boeingów 787 został praktycznie zmarnowany, gdy w przeddzień startu pierwszej maszyny z pasażerami wyrzucono prezesa Marcina Piróga, który poprosił o publiczną pomoc.
Wiadomo było, że Dreamliner nie rozwiąże wszystkich problemów Lotu, ale miał przynajmniej dać szansę na poprawę wizerunku. Teraz Lot znowu jest postrzegany nie jako pierwsza linia w Europie z nowoczesną maszyną, ale jako ciężar dla podatnika. A ten coraz częściej zadaje sobie pytanie, do czego narodowy przewoźnik jest mu jeszcze potrzebny. Niestety, rząd odpowiedzi na razie nie udzielił i chyba nie ma na nią żadnego pomysłu.