Przejdź do treści
Reklama
Reklama
Rynek

Euro za mgłą

Co z eurowalutą w Polsce?

Rządzące elity polityczne wysyłają nam dość sprzeczne sygnały w sprawie przyjęcia przez Polskę euro. A to niczemu dobremu nie służy.

W grudniu, przy okazji unijnego szczytu w Brukseli, premier Donald Tusk przekonywał, że Polska nie może w nieskończoność zwlekać i staje właśnie przed trudnym, ale koniecznym wyborem: powinna możliwie szybko określić kiedy chciałaby przyjąć euro. Jego minister finansów wydawał się w tej sprawie już mniej radykalny. Teraz prezydent Bronisław Komorowski, też od zawsze zwolennik euro, dodaje, że wyznaczenie konkretnej daty można, a nawet trzeba, odłożyć do 2015 roku, kiedy to znane będą wyniki parlamentarnych i prezydenckich wyborów w Polsce. Rządzące elity polityczne wysyłają więc nam dość sprzeczne sygnały. A to niczemu dobremu nie służy.

Ostrożność prezydenta łatwo zrozumieć. Dzisiaj do przyjęcia euro nie jesteśmy gotowi ani my sami (nie spełniamy ani jednego z kryteriów konwergencji) ani też euroland, sam wstrząsany finansowym kryzysem i walczący o zachowanie jedności. Do tanga (i małżeństwa) trzeba dwojga, i tu widać, że obie strony muszą do niego jeszcze dojrzeć, porobić rachunki sumienia i dobrze się przygotować. Po co więc epatować terminami, argumentuje prezydent, skoro nie mamy jeszcze ani gotowego Narodowego Planu Wprowadzenia Euro (prace nad nim zostały niedawno wstrzymane ze względu na postępujące zmiany w wielu instytucjach unijnych) ani konstytucji, która zezwala na porzucenie złotego. Zacznijmy więc od siebie samych, wzmocnienia finansów państwa, bo na to mamy największy wpływ, a dopiero potem, znając nowe rozdanie kart na scenie politycznej, powróćmy do rozmowy o datach.

Oczywiście można i tak, ale to, niestety, mocno ryzykowne. Test wytrzymałościowy, jaki Unii zafundowała Grecja i kilka innych krajów południa Europy, sprawił, że euroland sam zwiera szeregi, myśli o własnym budżecie i własnych regulaminach finansowych, daleko idącej modernizacji ulegają instytucje nadzoru bankowego, zasady działania Europejskiego Banku Centralnego, budowany jest też nowy, wspólny dla wszystkich członków eurolandu system kontroli finansów państw.

Reklama