Kto często robi zakupy w największej sieci handlowej w Polsce, ten zdążył się przyzwyczaić: w Biedronce nie można płacić kartą. Portugalski właściciel Biedronki twardo stoi na stanowisku: albo zdecydowana obniżka interchange (prowizji za używanie kart), albo w jego dyskontach plastik pozostanie zakazany. Jednocześnie już niedługo w Biedronce za zakupy będzie można płacić bezgotówkowo. Tyle że przy użyciu telefonu komórkowego.
Biedronka razem z BZ WBK testuje nowy system płatności wykorzystujący możliwości smartfonów. Prowizję pobiorą tylko bank i ewentualnie agent rozliczeniowy, ale i tak będzie ona niższa niż cały interchange. Jeśli pomysł Biedronki się sprawdzi, giganci rynku kartowego zaczną liczyć straty.
Sukces będzie zależał od klientów Biedronki, którzy muszą nowy system polubić i jak najczęściej z niego korzystać. Wystarczy na telefonie komórkowym zainstalować odrębną aplikację, ustawić w niej hasło potwierdzające transakcje, a tuż przed płaceniem za zakupy uruchomić ten program na komórce, ściągnąć kod i podać go kasjerowi zamiast pieniędzy. Pieniądze zostaną pobrane bezpośrednio z konta użytkownika. Warunek powodzenia nowego systemu to podpisanie umowy z jak największą liczbą banków, bo przecież trudno sobie wyobrazić, by nawet często robiący zakupy w Biedronce tylko z tego powodu przenosili się do BZ WBK.
Mocne wejście
System Biedronki nie będzie pionierski. Podobne rozwiązanie w marcu wprowadził największy polski bank, PKO BP. Tam także wpadli na pomysł, jak wykorzystać telefony, by nie dzielić się zyskami z organizacjami kartowymi.
PKO BP lansuje rozwiązanie o nazwie IKO, którego podstawą jest aplikacja na smartfon.