Zimny, źle zaizolowany dom jest jak worek bez dna: jego ogrzewanie pochłania duże pieniądze. Rosnące ceny energii już sprawiły, że coraz lepsze ocieplanie ścian i stropów stało się regułą. Na bardziej kosztowne rozwiązania, takie jak mechaniczna wentylacja z odzyskiem ciepła czy pompa ciepła, decyduje się jednak niewielu. Tymczasem, jeśli liczyć nie tylko koszty budowy domu, ale także wydatki na jego utrzymanie w ciągu 20 lat, budynek energooszczędny jest średnio o 37 proc. tańszy niż standardowy, postawiony zgodnie z obecnymi wymaganiami (według analizy Krajowej Agencji Poszanowania Energii).
Pieniądze z Funduszu
Wydatki na energooszczędne rozwiązania można będzie sobie wkrótce częściowo zrekompensować. Narodowy Fundusz Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej ma dopłacać do kredytów na domy o niewielkim zapotrzebowaniu na energię. Fundusz podpisał porozumienie z 7 bankami, akcja kredytowa rozpocznie się w tym kwartale br.
Program NFOŚiGW wprowadził dwa symbole – NF40 i NF15 – określające standardy, jakim muszą odpowiadać domy, na których budowę albo kupno można będzie zaciągnąć kredyt z dopłatą. W pierwszym przypadku zapotrzebowanie budynku na energię do ogrzewania, wentylacji i podgrzewania wody nie może być większe niż 40 kWh/m kw. rocznie. W drugim – nie może przekraczać 15 kWh/m kw. rocznie. Przy standardzie NF15 dopłata wyniesie 50 tys. zł, przy NF40 – 30 tys. zł.
Program zapowiada także wsparcie dla zaciągających kredyty na kupno mieszkań w budynkach, którym deweloperzy zapewnili wymienione tu standardy. Na razie jest to możliwość raczej teoretyczna. Jedyne osiedle, w którym mieszkania spełnią wymagania NFOŚiGW, powstaje w Gdańsku Osowej. Ceny są umiarkowane (4,8–5,8 tys. zł/m kw.), ale część lokali wciąż czeka na kupca.