Pani aktywność w realizacji projektów współfinansowanych z Funduszy Europejskich jest wyjątkowa. Przez ostatnie 10 lat uzbierało się ich ponad 40. Tylko w latach 2007–12 jako reprezentant Urzędu Miasta Piotrkowa Trybunalskiego uczestniczyła pani w realizacji 26 projektów na łączną kwotę 386 mln zł. Jak dochodzi się do takich efektów?
Zaczęło się trochę przypadkiem. W 2003 r. w urzędzie tworzone było biuro ds. wykorzystania funduszy europejskich. Zgłosiłam się na stanowisko kierownika – nie do końca wiedząc, co mnie czeka. Z perspektywy 10 lat mogę powiedzieć: ignorancja uskrzydla. Kreatywności mojego zespołu nie blokowały obawy, czy poradzimy sobie z procedurami i formalnościami. Dzięki tej śmiałości udało nam się zrealizować wiele ciekawych projektów. Zawsze kierowałam się jedną zasadą: nie ma projektu bez problemu. Każda inicjatywa powinna czemuś służyć. Projekty realizowane tylko dlatego, że na jakiś cel są akurat pieniądze, bardzo rzadko okazują się sukcesem.
Czy z jakiegoś projektu jest pani szczególnie dumna?
Najbliższa mojemu sercu jest rewitalizacja centrum naszego miasta. Była to dzielnica bardzo zaniedbana, o bardzo złym wizerunku, z problemami społecznymi. Dzięki realizacji tego projektu udało się przeprowadzić ogromną zmianę. Dotyczy ona nie tylko warstwy inwestycyjnej – architektonicznej, ale przede wszystkim gospodarczej i społecznej. Udało się przywrócić życie tam, gdzie faktycznie od lat go nie było. Powstały nowe restauracje, punkty usługowe. Zmieniło się nie tylko miasto, lecz także sami mieszkańcy. Jeszcze niedawno w dzielnicy nikt nie chciał mieszkać. Dziś ludzie są dumni z tego miejsca.