Przystępując do Unii Europejskiej, Polska znacznie odstawała od tzw. starych państw członkowskich – zarówno pod względem rozwoju gospodarczego, jak i stanu całej infrastruktury. Brakowało nie tylko nowoczesnych dróg czy linii kolejowych, ale też wiele było do zrobienia w zakresie sieci wodno-kanalizacyjnych, oczyszczalni ścieków czy gospodarki odpadami. Praktycznie dziewiczym obszarem była energia odnawialna. Dodatkowych nakładów wymagały też inwestycje w sieci przesyłowe, w tym i gazociągowe.
W kolejce po pieniądze ustawiały się uczelnie wyższe, szpitale, muzea oraz szeroko rozumiane ośrodki kultury. Po 2007 r. odpowiedzią na wszystkie te potrzeby stał się właśnie program Infrastruktura i Środowisko. Jego głównym celem było podniesienie atrakcyjności inwestycyjnej naszego kraju poprzez nadgonienie zapóźnień cywilizacyjnych, które zdaniem ekspertów uniemożliwiały optymalne wykorzystanie zasobów naszego kraju, blokując istniejący tu potencjał.
– Program Infrastruktura i Środowisko wspiera praktycznie każdą dziedzinę polskiej gospodarki – mówi Adam Zdziebło, wiceminister rozwoju regionalnego. Jego zdaniem fundusze inwestowane są we wszystkich województwach, ale dedykowane są przede wszystkim poszczególnym sektorom, a nie regionom. Największe środki przypadają na projekty transportowe, które są jednocześnie najlepszym przykładem działań o znaczeniu ogólnokrajowym. – Specyfika projektów realizowanych w ramach tego programu powoduje, że skoncentrowane są one na obszarach o największym potencjale rozwoju, a wspierane przedsięwzięcia mają istotny wpływ na zmiany gospodarcze zachodzące w całym kraju – podkreśla Adam Zdziebło.