Dostępność do energii jest dziś dla każdego Polaka czymś równie naturalnym jak woda w kranie. Trudno wyobrazić sobie sytuację, w której miałoby nam zabraknąć prądu czy gazu. Co jakiś czas powraca jednak dyskusja na temat bezpieczeństwa energetycznego. Dużą wagę przywiązuje się też do inwestycji z nim związanych, z których część finansowanych jest m.in. z funduszy europejskich. Czy przeciętny Kowalski powinien odczuwać niepokój, odkręcając kurek gazu w swojej kuchni?
Jeszcze kilka lat temu zdarzały się przerwy w dostawie gazu do naszego kraju. Nie odczuwał tego bezpośrednio przeciętny obywatel, ponieważ system przesyłowy i regulacje prawne skonstruowane są tak, aby w takich okolicznościach zabezpieczać odbiorców indywidualnych. Polska ma zapasy gazu zgromadzone w magazynach, których pojemność stopniowo wzrasta w wyniku realizowanych inwestycji. Nie zawsze udało się uchronić przed ograniczeniami odbiorców przemysłowych, co niosło ze sobą – w sposób pośredni – konsekwencje ekonomiczne i społeczne. Obecnie realizowane inwestycje poprawiają bezpieczeństwo energetyczne w Polsce, a w długoterminowej perspektywie mają przynieść także bezpośrednią korzyść finansową dla indywidualnych klientów.
Skąd taka zależność?
Poprawa bezpieczeństwa energetycznego jest osiągana między innymi poprzez rozbudowę sieci przesyłowych, po to, aby możliwy był zakup gazu z zagranicznych rynków. Czyli od możliwie dużej liczby dostawców i w dodatku po konkurencyjnych cenach. Większa liczba dostawców to także mniejsze ryzyko utraty płynności w dostawach tego ważnego surowca.