Rok temu pani Urszuli, mieszkance Bydgoszczy, złożył niespodziewaną wizytę komornik. Starsza kobieta, od lat niewidoma, dowiedziała się wtedy, że właściciele kamienicy wystąpili o jej eksmisję i sąd taki wyrok wydał. Bez prawa do lokalu socjalnego.
Właściciele kamienicy mieli powód, żeby wystąpić o eksmisję: lokatorka, utrzymująca się z renty, nie płaciła czynszu. Z kolei sąd nie był zobowiązany przyznać jej prawa do lokalu socjalnego. Według ustawy o ochronie lokatorów, najemcom eksmitowanym z prywatnych budynków uprawnienie takie obligatoryjnie nie przysługuje (art. 14 ust. 7). Sąd może je wprawdzie przyznać lokatorowi, który jest w szczególnie trudnej sytuacji, ale coraz rzadziej z tej możliwości korzysta. Wyrok w sprawie pani Urszuli zapadł zaocznie, sędzia mógł nawet nie wiedzieć, kogo dotyczy. Niewidoma, która w mieszkaniu sobie radzi, bo zna w nim każdy kąt, ma w rezultacie trafić do schroniska dla bezdomnych kobiet. – Przepisy nie przewidują obowiązku wskazania przez gminę placówki dla osób niepełnosprawnych – mówi komornik Daniel Woźny, który stara się zainteresować losem niewidomej kobiety lokalne władze i instytucje.
To kolejny przypadek, kiedy komornik próbuje zapobiec eksmisji, którą powinien przeprowadzić. Kilka miesięcy temu przeciw wyrzuceniu lokatorów z dziećmi do noclegowni, czyli po prawdzie na bruk, zaprotestował Krzysztof Przybyłowicz, komornik z Kołobrzegu. Miał przeprowadzić dwie eksmisje: kobiety z dziewięcioletnim dzieckiem i rodziców z dwojgiem dzieci, z których starsze, pełnoletnie, jest nieuleczalnie chore i wymaga stałej opieki. W obydwu przypadkach sąd nie przyznał rodzinom prawa do lokali socjalnych.