Dziki wykopały ministra rolnictwa
Minister rolnictwa podał się do dymisji. Powód? Pomór świń
Wirus przywlekły do Polski dwa chore, białoruskie dziki, znalezione tuż przy granicy. Wcześniej jednego chorego dzika znalazła u siebie, też przy granicy, Litwa. Rosja natychmiast skorzystała z okazji i – jak to ma w zwyczaju, gdy uzna że naruszane są jej polityczne interesy – ogłosiła embargo na całą unijną wieprzowinę. To finansowa kara za zaangażowanie UE w sprawy ukraińskie. Wymierzona Unii pod pretekstem troski o własnych obywateli. Wyjątkowo cyniczna, na terenie samej Rosji odnotowano bowiem już 600 przypadków choroby afrykańskiego pomoru świń.
Nie o świnie więc tu chodzi, a o pieniądze. O mocne uderzenie po kieszeni hodowców i producentów unijnych. Rosja wymierzyła je wyjątkowo precyzyjnie. Na razie najbardziej traci Polska, choć po kieszeni dostają też hodowcy duńscy oraz niemieccy. Z unijnej wieprzowiny rezygnują też odbiorcy chińscy, japońscy czy koreańscy. Nasze straty mogą sięgać nawet 4 miliardów euro rocznie. To wielki kłopot dla całej gospodarki, ale pierwszy musiał się z nim zmierzyć Stanisław Kalemba. Najwyraźniej się wystraszył. Uznał, że sobie nie poradzi. Pogubił się.
Pierwsi dostali po kieszeni rolnicy. Skup wieprzowiny zmalał, ceny poleciały w dół. Za kilka tygodni kryzys odczują także konsumenci. Po chwilowej obniżce cen wieprzowiny, spowodowanej nadmiernymi zapasami, za mięso trzeba będzie płacić dużo drożej. Hodowcy wybiją bowiem trzodę i zrezygnują z dalszej produkcji. Kłopoty z każdym dniem będą narastać. Minister rolnictwa wolał ich uniknąć.
Mięso z tak zwanej strefy buforowej, obejmującej trzy nadgraniczne powiaty, choć w pełni bezpieczne, nie może trafić do ludzi. Nie zostanie sprzedane, tylko zutylizowane, to kolejne straty dla rolników. Takie jednak są unijne przepisy bezpieczeństwa. Kalemba mógł się z nimi zapoznać wcześniej.