Billa Clintona, byłego prezydenta USA, skłonił do drastycznej zmiany diety Dean Ornish, obecnie doradca Baracka Obamy. Ornish jest kardiologiem, w Białym Domu zajmuje się zdrowiem publicznym. Clinton trafił w jego ręce po kilku operacjach bajpasów, które nie powstrzymały jednak rozwoju miażdżycy. Dr Ornish zapewnił, że jeśli wycofa z jadłospisu gluten (czyli pieczywo, mąkę, makarony itp.), nabiał (mleko, ale także sery i jajka) i, oczywiście – mięso, to miażdżyca się cofnie. To było w 2011 r., od tej pory Clinton publicznie zachwala zalety nowej diety.
W Polsce przyznaje się do jej stosowania Aleksander Kwaśniewski oraz jego żona Jolanta. W przeciwieństwie do Clintona nie stali się jednak weganami. Mogą jeść mięso, byle nie za często. Była pierwsza dama musiała jednak wyeliminować indyki, które do tej pory wydawały jej się najzdrowsze.
Przybywa osób, dla których wrogiem numer jeden stał się gluten i nabiał. Podstawa do tej pory zalecanej piramidy żywieniowej. Nie powinien ich jeść także Ryszard Kalisz, który skorzystał z rad byłego szefa i dał sobie zbadać krew, aby się dowiedzieć, czego jeść nie może. Brakuje mu jednak silnej woli, aby się do tych wskazówek stosować. Jego dietę można więc chyba nazwać naprzemienną.
– Nie mogę się karmić wyłącznie brokułami i pestkami – tłumaczy Kalisz, który lubi dobrze zjeść. W związku z kampanią do Parlamentu Europejskiego dużo jeździ po Polsce i nie wyobraża sobie wożenia pojemniczków z dietetycznym jedzeniem. Więc zasady łamie, a za sukces uważa to, że zdrowie mu się nie pogarsza, a stan wagi, a raczej nadwagi, utrzymuje na stałym poziomie.