Latem na półwyspy ciągną miliony Polaków. – Na obu popełniono wiele architektonicznych i urbanistycznych błędów – mówi Mieczysław Struk, marszałek pomorski, były burmistrz Jastarni, do niedawna mieszkaniec Juraty. – Brakuje wyobraźni, a także jednolitej polityki przestrzennej i rozwojowej. Rozbicie tych obszarów pomiędzy różne samorządy sytuacji nie ułatwia.
Wyjątkowość obu tych miejsc widzą obcy. W ubiegłym roku serwis The World Geography zaliczył Mierzeję Wiślaną i Hel do piętnastki najbardziej zdumiewających półwyspów na Ziemi. Mierzeję umieścił na piątej, Hel na szóstej pozycji.
Droga przez mękę
Długi majowy weekend ściągnął tłumy. Ci, którzy wybrali pobyt w Juracie albo w samym Helu, przeżyli komunikacyjny horror. Linia kolejowa w remoncie, pociągi zastąpiono autobusami. A droga przez półwysep też w remoncie – ruch wahadłowy. W majowy weekend korki były więc gigantyczne. I stres zamiast oczekiwanego relaksu. Podwójny – przy wjeździe i wyjeździe. – Napisałem do marszałka Struka, że zagrożone jest życie ludzi, bo karetka nie przejedzie – relacjonuje Mirosław Wądołowski, od 16 lat burmistrz Helu. Ruch wahadłowy zostanie zlikwidowany do 26 czerwca br., kolej też wróci na tory. Za dotrzymanie terminów ręczy wicemarszałek pomorski Ryszard Świlski. Po sezonie – remontów ciąg dalszy. Bo to duży projekt za unijne pieniądze. Jednak za to, że w wakacje nie będzie korków, nikt nie zaręczy. Latem ta droga od lat stanowi wąskie gardło. – Autostrady tam nie zrobimy – przyznaje Świlski. Helska kosa w najwęższym miejscu ma 150 m szerokości. To cenne przyrodniczo i widokowo obszary Nadmorskiego Parku Krajobrazowego i Natury 2000. Jeśli oddamy więcej samochodom, to nie będzie po co przyjeżdżać.