Czy kaliningradzki król bursztynu Wiktor Bogdan, syn Polaka, wnuk syberyjskiego zesłańca, zostanie wydany rosyjskiemu wymiarowi sprawiedliwości? Sąd Okręgowy w Gdańsku w trybie niejawnym wciąż bada sprawę, sprawdza kolejne dowody. Sytuacja króla poprawiła się o tyle, że w ostatnim posiedzeniu sądu mógł uczestniczyć z wolnej stopy. Został zwolniony z aresztu ekstradycyjnego, w którym siedział od marca 2014 r.
W grudniu 2013 r. Rosjanie poinformowali, że w specjalnej skrytce w piwnicy jego domu w Jantarnym znaleziono 5 ton bursztynu o wartości ok. 30 mln dol. Dużo, bo sporo bryłek ważyło ponad 1,5 kg, a były i ponad 3-kilogramowe. Niektóre na tyle unikalne, że wyceniane na 100 tys. dol. za sztukę. Wiosną doniesiono o kolejnym skarbie, ukrytym w fortyfikacjach Bałtijska – 29 ton o wartości 87 mln euro. To działa na wyobraźnię, ale Bogdan przez wiele lat legalnie prowadził firmę, która pośredniczyła w handlu pomiędzy wielką kopalnią bursztynu w Jantarnym a odbiorcami z różnych części świata, w tym z Polski.
Rok temu Rosja postawiła mu zarzut wyłudzenia podatku VAT w kwocie 350 mln dol. Był poszukiwany międzynarodowym listem gończym. W tym czasie pomieszkiwał w Gdańsku. Ma polskie korzenie i Kartę Polaka, która obecnie umożliwia pobyt stały w Polsce. Został aresztowany wkrótce po odbywających się tu największych bursztynniczych targach Amberif. Podobno rosyjskie specsłużby wypatrzyły go właśnie przy tej okazji. Mecenas Jacek Potulski podkreśla, że Bogdan wygrał toczące się przed rosyjskimi sądami postępowania podatkowe. Mówi, że sprawa ma dwojakie podłoże – polityczne (Bogdan wspierał opozycyjne ugrupowanie w Jantarnym) i korupcyjne (nie chciał się opłacać politykom z władz obwodu).