Pojawienie się w naszym kraju rosyjskiego inwestora zawsze wywołuje polityczne egzorcyzmy. Komunikat, że Norica dokupiła kolejną pulę akcji giełdowej Grupy Azoty, skłonił wielu polityków do wszczęcia alarmu: idą Rosjanie! Do broni! Norica to zarejestrowany w Luksemburgu inwestycyjny wehikuł należący do Wiaczesława Mosze Kantora, właściciela rosyjskiej firmy nawozowej Acron (patrz też POLITYKA 28, „Jan bez państwa”). Dwa lata temu zaczął kupować akcje tarnowskich Azotów i pod koniec czerwca tego roku doszedł do 20 proc. Na razie daje mu to szansę wprowadzenia własnego człowieka do rady nadzorczej, a w przyszłości – kto wie – wrogiego przejęcia. Już raz próbował.
Dlatego PiS chce, by minister skarbu Włodzimierz Karpiński wytłumaczył się, kto dopuścił do tak skandalicznej sytuacji. „Naszym obowiązkiem jest zablokować rosyjskie groźne zapędy dla naszego bezpieczeństwa energetycznego” – zakomunikował poseł Andrzej Jaworski, a posłanka Beata Szydło tak komentowała strategię Acronu: „Oni są cierpliwi, a przez to groźni, i pokazali już, że potrafią znaleźć w Polsce wpływowych sojuszników”.
Tym sojusznikiem jest Aleksander Kwaśniewski, który w 2012 r. miał lobbować na rzecz właściciela Acronu u premiera Tuska i polityków PO. Kwaśniewski tłumaczył, że Kantora zna i ceni, Acron zaś jest poważną międzynarodową firmą, a on nie lobbował, tylko się konsultował. Chciał kompetentnie odpowiedzieć na pytanie: „Jaki jest klimat inwestycyjny w Polsce, szczególnie wobec inwestorów z Rosji?”.
Tłumaczenie dość naiwne, bo jaki jest klimat dla rosyjskich inwestycji, wie każde dziecko, nie trzeba pytać premiera. Wystarczy przypomnieć próby przejęcia Rafinerii Gdańskiej przez rosyjski Lukoil za czasów rządów SLD.