Zombie nie da się zastrzelić
Prof. Mark Blyth: zadłużanie się społeczeństw ma swoje plusy
Rafał Woś: – Czy to prawda, że dług jest największą ekonomiczną plagą naszych czasów?
Mark Blythe: – Nieprawda!
Jak to? A potężne zadłużenie publiczne, które od lat nie pozwala strefie euro wyjść z recesji? A wysoki poziom zadłużenia prywatnego w większości krajów rozwiniętych?
Dług był zawsze. To normalne narzędzie gospodarczego obrotu. Problemem naszych czasów nie jest istnienie długu. Problemem jest nasza obsesja długu.
Obsesja? Mocne słowo.
Trzy lata temu wydałem książkę, w której przyglądam się dziejom zadłużenia i oszczędzania. Interesuje mnie zarówno ich historia naturalna, jak i intelektualna. Czyli nie tylko, ile tego długu jest i co z nim robić, ale też dlaczego trzeba lub nie trzeba go spłacać. Gdy o tym myślę, to niezmiennie uderza mnie bardzo rozpowszechnione stawianie znaku równości pomiędzy długiem a... grzechem. Świetnie to widać w niektórych językach. Na przykład niemieckim, gdzie na określenie obu jest jedno słowo Schuld. A grzech to przecież, jak wiadomo, nic chwalebnego. Owszem, czasem każdemu się przytrafi. Ale porządny człowiek powinien ten grzech jak najszybciej zmazać. To znaczy spłacić zadłużenie.
A nie powinien?
To wszystko jest dużo bardziej skomplikowane. Zwłaszcza w gospodarce. Niedawno, przy okazji kolejnej rundy sporu o grecki dług publiczny, niemiecki minister finansów Wolfgang Schäuble powiedział, że „spłacanie zobowiązań to podstawowa reguła ekonomii”. W życiu nie słyszałem większej bzdury. Dictum Schäublego jest nie tylko ekonomicznie nieracjonalne, lecz również głęboko niemoralne.