W poniedziałek na posiedzeniu rządu minister skarbu państwa Andrzej Czerwiński przedstawi plan ratowania górnictwa i utworzenia Nowej Kompanii Węglowej. W tym samym czasie autor tego planu, wiceminister Wojciech Kowalczyk, pełnomocnik rządu ds. restrukturyzacji górnictwa, będzie robił to samo, tyle że w Brukseli, w Dyrekcji ds. Konkurencji.
O ile Czerwiński zgodę rządu na stworzenie NKW dostanie bez problemu, to Kowalczyka czeka trudniejsze zadanie. Komisja Europejska krzywo patrzy na naszą fascynację węglem, a kolejne pomysły na pompowanie pieniędzy do kopalni budzą jej podejrzliwość. Nie będzie łatwo przekonać, że NKW to projekt tworzony na zasadach rynkowych i nie będzie niedozwolonej pomocy publicznej. A bez tego nie da się uzyskać zgody na nowy plan ratunkowy. Który to już z kolei?
Ten jednak wypali z całą pewnością – przekonywali zaproszonych dziennikarzy podczas briefingu w MSP ministrowie Czerwiński i Kowalczyk oraz ich współpracownicy. Z żalem mówili o szefach spółek energetycznych, których nie udało się przekonać, że NKW to świetny biznes i warto wyłożyć pieniądze na ratowanie kopalń. Kowalczyk uważa, że popełnili gruby błąd, ale mówi się trudno. W każdym razie konsekwencji personalnych, o których spekuluje prasa, MSP nie zamierza wyciągać.
Gdzieś jednak trzeba te głupie 1,5 mld zł znaleźć, bo inaczej projekt Nowej Kompanii Węglowej nie ruszy. A górnicy już wydają pomruki niezadowolenia i lada chwila zaczną się znowu strajki. Byle do wyborów...
Sięgnięto więc po plan B. Inwestorami w Nowej Kompanii Węglowej, która ma zacząć działalność od października, zostaną: Fundusz Inwestycji Polskich Przedsiębiorstw (należący do Polskich Inwestycji Rozwojowych – wehikułu inwestycyjnego Skarbu Państwa), Towarzystwo Finansowe Silesia (podobny wehikuł finansowy do restrukturyzacji przedsiębiorstw) oraz państwowy Węglokoks.