Ropa naftowa jest dziś najtańszym płynem w sprzedaży w USA. Jest tańsza nawet od gazowanej wody mineralnej i o ile rok temu nikt nie wierzył, że cena ropy spadnie do 30 dolarów za baryłkę, o tyle teraz wszyscy spodziewają się że zatrzyma się dopiero na 20 dolarach. Wtedy, powstałe w ostatnich 5 latach odwierty w Teksasie i Północnej Dakocie, mogą być do kupienia za bezcen. Czeka na to wielu inwestorów, ale też właściciele zaciskają pasa aby doczekać zwyżki cen. Jak długo muszą czekać?
Za dużo jest i za dużo będzie
Nadwyżka podaży ropy naftowej w ostatnich 7 latach zmniejszyła ryzyko geopolityczne na świecie i podniosła bezpieczeństwo USA. Boom łupkowy uniezależnił Amerykanów od importu surowca z niestabilnych regionów i uczynił USA największą potęgą energetyczną świata. Spadek cen w ograniczył też zyski ISIS, a to dla USA dodatkowa korzyść. Na arenie polityki międzynarodowej kraj zatem wygrywa. Dla gospodarki krajowej rezultaty są zróżnicowane.
Prognozy mówią iż ceny benzyny będą wynosiły w tym roku średnio 2,03 dol. za galon i 2,21 dol. w 2017 r. (1 galon = 3,78 litra) w grudniu 2015 r. było to 2,43 dol. a rok wcześniej – 2,94 dol. Najtańsza benzyna ma być w lutym tego roku – 1,90 dol. za galon.
Flint Hills Resources LLC, rafineryjna firma należąca do miliarderów braci Charlesa i Davida Kochów oferuje 1,50 dolara za baryłkę niskogatunkowej ropy z Północnej Dakoty – rok temu cena wynosiła 13,50 dolara, a w styczniu 2014 r. – 47,60 dol. Główną siłą pchająca ceny w dół jest oczywiście nadwyżka podaży – produkcji nie zmniejszają ani kraje Bliskiego Wschodu, ani USA. W kwietniu 2015 roku wielkość produkcji ropy w USA sięgnęła rekordowych 9,7 mln baryłek dziennie.