Glapiński, jedna z najbardziej przewidywalnych decyzji Pałacu Prezydenckiego. I dobrze
Od kilku miesięcy analitycy spekulowali, że to właśnie były minister i do niedawna członek Rady Polityki Pieniężnej zostanie szefem najważniejszej instytucji finansowej w Polsce. Domysły te skutecznie podsycali politycy związani z pałacem prezydenckim, a gdy Andrzej Duda powołał Glapińskiego na członka zarządu, stało się prawie pewne, że przygotowuje go do objęcia fotela prezesa NBP. Dzięki temu inwestorzy finansowi przyjęli dzisiejszą decyzję ze stoickim spokojem.
Inwestorów dodatkowo uspokaja fakt, że Glapiński będzie kontynuatorem obecnej polityki NBP. Nie poprze wprowadzenia żadnych niestandardowych narzędzi, takich jak dodruk pieniądza w celu pobudzenia inwestycji firm, co jeszcze do niedawna postulowali niektórzy politycy PiS. Nie zmieni się też istotnie sama polityka pieniężna – Glapiński ma bardzo zbliżone poglądy na stopy procentowe co obecny prezes NBP Marek Belka. I choć wciąż prawdopodobna jest symboliczna obniżka stóp w połowie tego roku, to w dłuższej perspektywie następny prezes NBP będzie dążył do stabilizacji i zwiększenia przewidywalności polityki pieniężnej.
Najważniejsze w wyborze prezydenta jest jednak utrzymanie niezależności NBP. Mimo że Glapiński od dawna jest związany z prawą stroną sceny politycznej – zakładał Porozumienie Centrum, wspierał merytorycznie PiS za rządów w koalicji z LPR i Samoobroną, a potem doradzał prezydentowi Lechowi Kaczyńskiemu – to pozostaje niezależnym ekonomistą, realizującym wyłącznie własne postulaty. To pozytywna informacja dla polskiego ratingu, bo powołanie bardziej uwikłanego politycznie kandydata groziłoby kolejnymi cięciami oceny wiarygodności kredytowej Polski.
Niezależność Glapińskiego nie oznacza jednak, że będzie wchodził w spory z rządem. Wręcz odwrotnie, zapewne zacieśni współpracę banku z ministerstwem finansów i Kancelarią Prezydenta, zwłaszcza przy realizacji zmian instytucjonalnych, którym kibicuje. Glapiński opowiada się między innymi za ustawowym rozwiązaniem problemu kredytów w walutach obcych i publiczną stymulacją repolonizacji sektora bankowego.
NBP będzie zatem częściej oferował wsparcie merytoryczne i w razie potrzeby uruchomi odpowiednie instrumenty finansowe – na przykład da dostęp do pożyczek płynnościowych dla banków, gdyby rząd zdecydował się za jednym zamachem przewalutować wszystkie kredyty hipoteczne.