Przejdź do treści
Reklama
Reklama
Rynek

ZUS wysyła listy z szacunkowym wyliczeniem emerytury. Wielu się zdziwi...

Mieke Dalle / Getty Images
Kolejne rządy mają pomysły, jak zachęcić do oszczędzania na starość. A przy okazji coraz bardziej podważają zaufanie Polaków do ZUS.

Zakład Ubezpieczeń Społecznych wysyła do nas listy z szacunkowym wyliczeniem, na jak wysoką (albo raczej niską) emeryturą będziemy mogli liczyć. Oczywiście te prognozy wiele osób zatrwożą, bo aż tak niskich świadczeń się nie spodziewali. Szczególnie niemile zaskoczeni będą ci, którzy pracują od lat, i to na etacie, płacą uczciwie wszystkie składki, a i tak emerytura nie pozwoli im na godne życie. Listy od ZUS wydają się stratą pieniędzy, ale na pewno mają sens – powinny bowiem każdego przekonać, że emerytura z I i II filaru nie wystarczy na starość.

Tym bardziej że przecież nawet wyliczenia ZUS mają wartość ograniczoną z powodu nieustannego przebudowywania czy też – jak kto woli – niszczenia systemu emerytalnego przez kolejne rządy. Platforma ograniczyła znaczenie OFE, teraz PiS obniży wiek emerytalny, a do tego OFE albo całkowicie zlikwiduje, albo każe im kupować określone obligacje. Jak w takich warunkach można w ogóle próbować przewidywać wysokość emerytury z ZUS?

Oczywiście nie można. Zresztą każdy zdrowo myślący człowiek musi pogodzić się z faktem, że niski wiek emerytalny w połączeniu z coraz dłuższym życiem i eksplozją umów śmieciowych, pozwalających płacić obniżone składki albo nawet w ogóle ich unikać, to prosta gwarancja głodowych emerytur. Trzeba zatem oszczędzać osobno, tylko jak to najlepiej zrobić?

Państwo i w tym próbuje pomóc, oczywiście bardzo nieudolnie. Najpierw promowano konta emerytalne IKE i IKZE, które nie odniosły wielkiego sukcesu, bo okazały się mało atrakcyjne. Formą zabezpieczenia na starość miał być akcjonariat obywatelski, do którego zachęcał poprzedni rząd. Nowy doprowadził do załamania kursów akcji wielu spółek, prywatyzowanych przez giełdę, każąc na przykład energetyce subsydiować górnictwo.

Reklama