Ustawa mająca ograniczać koszty pożyczek działa już od ponad trzech miesięcy, ale wciąż nie wiadomo, w jakim stopniu dotyczy ona lombardów. Teoretycznie pożyczki pod zastaw też powinny być objęte nowymi limitami opłat. Gdyby przyjąć takie założenie, lombardy nie mogłyby ich oferować, bo koszty tego typu pożyczek pod zastaw są przecież gigantyczne i z pewnością przekraczają wprowadzone ustawą ograniczenia. A oferować dużo tańszych pożyczek pod zastaw lombardom zwyczajnie się nie opłaca.
Poza tym lombardy, zwłaszcza te małe, nie spełniają warunków działania firm pożyczkowych, takich jak choćby posiadanie kapitału założycielskiego w wysokości przynajmniej 200 tys. zł.
Część lombardów, bojąc się kontroli, twierdzi zatem, że nie oferuje już pożyczek pod zastaw, ale po prostu kupuje od klienta dany przedmiot, a potem mu go odsprzedaje. Rzecz jasna z dużym zyskiem. W ten sposób nie dotyczy ich ustawa antylichwiarska. To oczywiście obchodzenie prawa, z którego jednak zadowolone są i lombardy, i ich klienci.
Nowa ustawa lombardami się nie zajęła, a chyba jednak powinna. Nie da się ich zakazać, bo lombardy mają swoich klientów i nawet jeśli zejdą do podziemia, dalej będą funkcjonować. Z prostego powodu – część osób widzi w nich ostatnią deskę ratunku. Z drugiej strony lombardy, tak jak teraz firmy pożyczkowe, powinny podlegać konkretnym regulacjom. Tak, aby korzystający z ich usług mogli czuć się bezpiecznie. Tym bardziej, że to często osoby w wyjątkowo złej sytuacji finansowej, zdesperowane, łatwo mogące paść ofiarą oszustów.