Dziurawy PESEL
Wyciek danych z bazy PESEL podważa zaufanie do państwa. A koszty będziemy ponosić wszyscy
Wiemy, że poprzez kilka kancelarii komorniczych pobrano z bazy PESEL dane wielu Polaków. Nie wiemy natomiast, co się później z nimi stało.
Czy zostały sprzedane przestępcom czy też miały po prostu służyć budowie własnych baz danych kancelarii komorniczych? Czy kancelarie same dokonywały transferów na wielką skalę czy też padły ofiarą hakerów? Sprawa znana jako „wyciek PESEL” tak naprawdę może dotyczyć każdego z nas, bo przecież nie wiadomo, czyje dane zostały nielegalnie pobrane.
Najbardziej niepokoi fakt, że proceder trwał zapewne kilka miesięcy, zanim śledczy wpadli na jego trop. Nie tak powinno działać nowoczesne państwo, i to w czasach, gdy zewsząd słyszymy o niebezpieczeństwach związanych z cyberterroryzmem. Tymczasem odpowiedzialność za działania przestępców może ponieść każdy z nas, jeśli w naszym imieniu zaciągną oni na przykład kredyt, posługując się danymi z bazy PESEL.
Pozostaje nam jedynie korzystać z usług takich firm jak Biuro Informacji Kredytowej czy Krajowy Rejestr Długów i sprawdzać, czy ktoś nie spróbuje zgłosić do nich zapytania o nasz status. Tymczasem to państwo samo nadało nam numery PESEL bez pytania o zgodę, a teraz przerzuca na nas odpowiedzialność za ich nielegalne użycie.
Wyciek z bazy PESEL zdarzył się, gdy rząd PiS z Ministerstwem Cyfryzacji na czele snuje śmiałe plany budowy elektronicznego państwa. Ma ono wreszcie wygrać wojnę z papierologią i każdemu pomóc w kontaktach z urzędami różnych szczebli. To oczywiście pomysł nienowy, a poprzednie zakończyły się porażką. Jednak teraz gwarancją sukcesu ma być Anna Streżyńska, uchodząca za wyjątkowo skuteczną od czasu prezesury w Urzędzie Komunikacji Elektronicznej, gdy zrewolucjonizowała nasz rynek komórkowy, wprowadzając czwartego operatora.
Minister Streżyńska chce stworzyć elektroniczny dowód osobisty jako przepustkę do wszystkich internetowych kontaktów z państwem. Tylko jak zaufać takiemu państwu i korzystać z nowych rozwiązań, skoro mogą one przynieść nam dużo więcej szkody niż pożytku?
A przecież w przyszłości w sieci ma znaleźć się dużo więcej informacji o każdym z nas, na przykład dotyczących naszego stanu zdrowia. Połączenie różnych baz danych byłoby z jednej strony ogromnym ułatwieniem życia, a z drugiej zaproszeniem dla przestępców. Zwłaszcza że teraz mogą czuć się zachęceni do działania, gdy widzą, jak słabo państwo chroni tajemnice swoich obywateli.