Najpierw przez lata mozolnie prywatyzowaliśmy polski sektor bankowy, wychodząc z założenia, że państwowy właściciel jest mniej efektywny od prywatnego, kieruje się nie tylko ekonomicznymi, ale i politycznymi przesłankami, więc dla stabilności systemu może stanowić zagrożenie. Kiedy w 2007 r. przyszedł światowy kryzys finansowy, nastroje diametralnie się zmieniły. Uznano, że kolejne rządy z tą prywatyzacją przesadziły, właściciele polskich banków (wówczas w większości już zagraniczni) też „mają swoje ojczyzny”, najpierw pilnują własnego interesu, a dopiero potem spółek-córek, więc coś z tym fantem trzeba zrobić.