Przejdź do treści
Reklama
Reklama
Rynek

Czółnem za chlebem

O co naprawdę chodzi w sporze o pracowników delegowanych

Łódź często niewygodna i dziurawa, ale przecież jakoś utrzymuje się na wodzie. Czy zmiany w delegowaniu jej nie zatopią? Łódź często niewygodna i dziurawa, ale przecież jakoś utrzymuje się na wodzie. Czy zmiany w delegowaniu jej nie zatopią? Igor Morski / Polityka
Wygląda na to, że rząd będzie zmuszony ustąpić Europie w sprawie pracowników delegowanych. Jeśli znów padną słowa o francuskim nożu wbitym w serce polskiej gospodarki, to pamiętajmy: ani ten nóż taki ostry, ani to serce takie wrażliwe.
Za Odrę trafia mniej więcej co piąty polski pracownik korzystający ze swobody przepływu usług w ramach UE.ruskpp/Smarterpix/PantherMedia Za Odrę trafia mniej więcej co piąty polski pracownik korzystający ze swobody przepływu usług w ramach UE.

Prawica uwielbia używać formułki „Żeby było tak, jak było” do wyszydzania postulatów opozycji. Ale gdy przychodzi do sporu takiego jak ten o delegowanych, to PiS ekspresowo przeistacza się w obrońców ciepełka status quo. Przez wiele miesięcy polskie władze stoją na stanowisku, że nowe regulacje przepływu usług w ramach UE nie są dziś Europie potrzebne. A idące w tym kierunku propozycje Emmanuela Macrona oraz Komisji Europejskiej to nic innego jak chytry plan zniszczenia konkurencyjności polskich przedsiębiorców.

A że konkurencyjność ta zbyt często polega na socjalnym dumpingu i niskich płacach? Ten argument bywał w PiS grany przed wyborami 2015 r. W 2017 r. nie zostało po nim w retoryce prawicy przesadnie wiele śladów. Efekt? W sprawie delegowanych Beata Szydło stoi dokładnie tam, gdzie trzy lata temu stali Donald Tusk i Ewa Kopacz. Z tą tylko różnicą, że Platforma zdołała zbudować wówczas koalicję i zablokować pierwsze podejście Brukseli do reformy delegowania. A Szydło się to w 2017 r. (z powodu europejskiej samoizolacji Polski) prawdopodobnie nie uda.

To jednak dopiero początek zdziwień. W normalnej sytuacji można by oczekiwać, że najpotężniejszy związek zawodowy w kraju skrytykuje rząd za tak jawne stawianie interesu przedsiębiorców ponad interesem pracowników. Oficjalnie „S” zgadzała się z innymi centralami związkowymi, że Macronowska zasada „równej płacy za równą pracę” jest sensowna i potrzebna. W praktyce jednak, im w solidarnościowej hierarchii wyżej, tym więcej kluczenia i rozkładania rąk.

Teoretycznie sprawa delegowanych powinna stać się również łakomym kąskiem dla opozycji. Ale i tu pudło. Bo opozycja w sprawie delegowanych w gruncie rzeczy też stoi tam, gdzie PiS. I też uważa, że unijna walka z socjalnym dumpingiem jest sprzeczna z polską racją stanu.

Polityka 41.2017 (3131) z dnia 10.10.2017; Rynek; s. 41
Oryginalny tytuł tekstu: "Czółnem za chlebem"
Reklama