Kakaowiec właściwy, theobroma cacao, drzewo z rodziny ślazowatych. Botaniczną nazwę można przetłumaczyć jako „pokarm bogów kakao”. Widać, że Karol Linneusz, twórca systematyki gatunków, nie był obojętny na kakaowe rozkosze. Podobnie jak miliardy ludzi na świecie, którzy dziś nie wyobrażają sobie życia bez czekoladek, batonów czy filiżanki kakao z ciastem murzynkiem.
Wszystko to zawdzięczamy niepozornym drzewkom rosnącym w tropikach. Ich owoce przypominające kształtem piłkę rugby, z której spuszczono powietrze, w mięsistym wnętrzu kryją nasiona. I to właśnie one są źródłem rozkoszy bogów. Wcześniej muszą jednak przejść długą drogę, w której trakcie są fermentowane, suszone, prażone, mielone, tłoczone, rozdzielane na tłuszcz, czyli zamieniane w masło kakaowe i suche kakao. A potem jeszcze przechodzą cały proces produkcyjny w fabryce czekolady.
Apetyt świata na czekoladę rośnie w szybkim tempie. Do grupy największych czekoholików, takich jak Szwajcarzy (9 kg na głowę rocznie), Niemcy (8,4 kg), Brytyjczycy (7,3 kg) czy Rosjanie (6,8 kg), dołączają kolejne nacje, także te najliczniejsze – obywatele Chin, Indii, Bliskiego Wschodu. Rocznie świat zjada blisko 8 mln ton wyrobów czekoladowych o wartości ponad 100 mld dol. Polacy także nie próżnują – 5 kg na osobę daje nam miejsce w czołówce. A konsumpcja szybko rośnie. Jak podaje GUS, w 2016 r. sprzedaż kakao, czekolady i pozostałych wyrobów cukierniczych wzrosła o 12,3 proc. w porównaniu do poprzedniego roku.
Czekoladzie mało kto jest w stanie się oprzeć, nawet ci, którzy preferują zdrowe żywienie. Zawiera cenne flawonidy i magnez, ma działanie przeciwnowotworowe, poprawia krążenie. Niektórzy badacze udowadniają nawet, że istnieje zależność między skłonnością poszczególnych nacji do czekolady a liczbą laureatów Nagrody Nobla.