Zazwyczaj ważne zmiany podatkowe wchodzą w życie na początku roku, ale nieprzypadkowo obniżka PIT obowiązuje już od dzisiaj. W ten sposób rząd chciał zdążyć jeszcze przed wyborami. Wzrosnąć mają w ten sposób dochody na rękę zarówno osób na etatach, jak i tych, które mają umowy zlecenia czy o dzieło. Skorzystają także emeryci i renciści, nic nie zmieni się natomiast dla przedsiębiorców korzystających z podatku liniowego. Podstawowa stawka PIT spada z 18 do 17 proc., natomiast ta druga, wyższa, pozostaje na poziomie 32 proc. Równocześnie zwiększają się koszty uzyskania przychodu.
Czytaj także: Nowość w podatkach. Skarbówka wypełni Twój PIT
PIT z 18 do 17 proc., czyli ile zostanie nam w portfelu?
Dzięki obu zabiegom osoby otrzymujące pensję minimalną, czyli 2250 zł brutto, powinny na rękę dostać w skali roku 472 zł więcej (czyli niespełna 40 zł miesięcznie). Kto zarabia średnią krajową, czyli ok. 4,8 tys. zł brutto, tego zysk wyniesie rocznie 732 zł (61 zł miesięcznie). Najwięcej zyskają ci z wyższymi pensjami. Kto np. dostaje nieco ponad 7 tys. zł brutto miesięcznie, ale nie przekracza limitu obowiązującego dla pierwszej stawki PIT (trochę ponad 85 tys. rocznie), ten państwu odda mniej o prawie 1 tys. zł rocznie.
Na obniżce PIT najbardziej tracą samorządy
Teoretycznie poszkodowane mniej więcej po równo będą budżet państwa i budżety samorządów, do których trafia około połowy przychodów z PIT. Aż 40 proc. podatku dochodowego każdego z nas zasila budżet gminy, w której mieszkamy. W rzeczywistości to właśnie samorządy odczują dużo bardziej skutki wyborczego prezentu.