Ogólny bilans, uwzględniający faktyczny spadek dochodów firm, zrekompensowany w mniejszym lub w większym stopniu przez rządowe programy pomocowe, będzie możliwy do podliczenia w przyszłym roku. Tym bardziej że w powietrzu wciąż unosi się strach przed kolejną falą zachorowań, do której – jak przewidują epidemiolodzy – może dojść jesienią. W minionym tygodniu zanotowano u nas więcej nowych przypadków, niż choćby we Włoszech, Niemczech, czy w Hiszpanii. Średnio ponad 400 dziennie. Perspektywy gospodarcze uzależnione są od tego, czy sytuacja wymusi ponowny lockdown jesienią.