Od wybuchu pandemii lepiej od mydła sprzedają się tylko maseczki. 250 tys. użytkowników aplikacji na smartfony Listonic, służącej do tworzenia list zakupów, po 14 marca kupowało ponad dwa razy więcej mydła niż przed wybuchem pandemii. Na początku wpisując na listę tylko „mydło”, bez rozróżniania marek i formy – pamięta Emil Krzemiński, menedżer platformy. Z czasem w walce kostki z dozownikiem przewagę zaczęły zyskiwać mydła w płynie. – Od marca do końca października 2020 r. Polacy kupili o 23 proc. więcej mydeł w kostkach niż w tym samym okresie rok wcześniej. Wzrost sprzedaży mydeł w płynie był jeszcze większy, wyniósł 56 proc. – informuje Renata Juszkiewicz z POHiD (Polska Organizacja Handlu i Dystrybucji). W sieci Rossmann przez pierwsze dwa miesiące 2020 r. sprzedawano 18 tys. opakowań mydła miesięcznie, po marcu aż 40 tys. Potem popyt nieco spadł, ale do pierwotnego poziomu już nie wrócił, przekracza 20 tys.
Na spontanicznej akcji „czyste ręce” zarobił głównie handel, gdyż ceny szybko dostosowywały się do rosnącego popytu. Mydła w płynie zdrożały, zwłaszcza na początku pandemii, gdy producentom zabrakło opakowań z pompką, których największym dostawcą są firmy chińskie. Miały największe wzięcie, zwłaszcza te, których dozownik można uruchomić łokciem, bez dotykania. Wydają się bardziej bezpieczne od kostki, której dotyka wiele osób. Rekordowy, bo prawie o 60 proc., wzrost cen mydła w płynie wiadomościkosmetyczne.pl odnotowały w sieciach Cash&Carry, w których zaopatrują się przedsiębiorcy i instytucje. Kostki w firmowych toaletach obecnie nikt już sobie nie wyobraża. Królują pojemniki z mydłem w płynie Merida, których zawartość można uzupełniać.
Pod koniec roku mimo rosnącego popytu ceny przyhamowały.