Na lutowym posiedzeniu sejmowej komisji finansów publicznych poza posłami pojawiło się wyjątkowo wielu gości. Część osobiście, większość wirtualnie za pośrednictwem komputerowego ekranu. Wszystkich przywiódł tu jeden punkt programu: rozpatrzenie rządowego projektu zmiany ustawy o podatku akcyzowym. Właściwie nie sam projekt, który dotyczył mało kontrowersyjnych spraw technicznych, lecz poprawka wniesiona przez klub Lewicy. Przewidywała ona dopisanie do ustawy przepisu radykalnie zwiększającego stawkę akcyzy i to tylko na jeden produkt: tytoniowe wkłady do podgrzewaczy, w ustawie nazywane produktami nowatorskimi. Zanosiło się na burzliwe obrady.
Produkt nowatorski to młodszy brat e-papierosów, zwany czasem e-papierosem hybrydowym. Do elektronicznego urządzenia wsuwa się wkład przypominający papieros zawierający spreparowany tytoń, z którego po podgrzaniu wydziela się nikotynowy aerozol. Ponieważ tytoń nie jest spalany, to nie wydzielają się z niego najbardziej kancerogenne składniki dymu papierosowego. E-papierosy i podgrzewacze, traktowane wcześniej jako środki terapeutyczne dla palaczy walczących z nałogiem, dwa lata temu fiskus uznał za używki godne objęcia akcyzą. Jednak dopiero od zeszłego roku zaczął pobierać podatek i to dużo niższy niż od tradycyjnych papierosów. Zdaniem Lewicy w przypadku wyrobów nowatorskich jest on obecnie skandalicznie niski.
Europa wolna od tytoniu?
Polskim rynkiem tytoniowym rządzi „big tobacco”, cztery największe światowe korporacje tytoniowe – Philip Morris International (PMI), British American Tobacco (BAT), Japan Tobacco International (JTI) oraz Imperial Tobacco (IT). Mają u nas swoje fabryki i własnych dostawców surowców. Za ich sprawą Polska jest dziś jednym z największych europejskich producentów i eksporterów tytoniu i papierosów.