Sejm przyjął ustawę wyrażającą zgodę na ratyfikację europejskiego Funduszu Odbudowy, a dokładniej (polecamy szczególny wdzięk unijnego żargonu): decyzji Rady Europejskiej o utworzeniu systemu zasobów własnych umożliwiającego Komisji Europejskiej zaciąganie długu na rynkach finansowych, które sfinansują Instrument na rzecz Odbudowy i Zwiększania Odporności. To najważniejsza, opiewająca na 672,5 mld euro część unijnego planu odbudowy „Next Generation EU”, wartego w całości 750 mld euro. Ma on nie tylko wyprowadzić kraje Unii Europejskiej z kryzysu wywołanego pandemią Covid-19, ale także służyć dalekosiężnym celom strategicznym określanym jako Europejski Zielony Ład.
Za skomplikowanymi nazwami kryje się plan podróży Starego Kontynentu po nieznanych wodach, w mglistą przyszłość. Oszałamiające kwoty przeznaczone na start nie są prezentem od nikogo, tylko wyrazem zacieśniającej się integracji – dług potrzebny na Fundusz Odbudowy będzie miał charakter wspólnotowy i nie zmienią tego zapewnienia premiera Morawieckiego, że jest inaczej. Spłata odsetek jest wpisana w unijny budżet, a istotnym elementem „systemu zasobów własnych” będą dochody uzyskiwane m.in. z opłaty od plastiku niepoddanego recyklingowi, granicznej opłaty węglowej, opłaty cyfrowej, systemu handlu emisjami. Innymi słowy rozpoczął się proces tworzenia niezależnego od składek państw członkowskich wspólnotowego systemu podatkowego i finansowego. By rzeczywiście powstał, muszą się nań zgodzić wszystkie państwa w procesie ratyfikacji. Ich zgoda oznaczać będzie przyjęcie zobowiązania do solidarnej spłaty do 2058 r. zobowiązań, które zostaną podjęte do końca 2023 r. i wypłacone do końca 2026 r.
Kluczem do powodzenia planu jest więc wykupienie przez wszystkich uczestników biletu politycznego – ratyfikacja zgodnie z procedurami obowiązującymi w każdym z państw członkowskich.