Nawet najlepsza sytuacja gospodarcza na własnym podwórku (a taka – z różnymi zastrzeżeniami - jest dzisiaj w Polsce) nie gwarantuje więc spokoju i pewności zysku. Co więcej panika w Chinach odbiła się w Warszawie mocniej niż gdzie indziej bo mamy niemal nieustającą hossę od 4 lat i korekta na WGPW po prostu „się należy”. Był więc zimny prysznic? Czy będzie po nim potop?
Tu wiele, jak zwykle zresztą, zależy od rozwoju wydarzeń w Stanach Zjednoczonych. Ameryka nadal nadaje ton, wyznacza finansowe trendy i tym razem nie będzie inaczej. Jeśli przeważy pogląd, że były prezes Urzędu Rezerwy Federalnej Alan Greenspan słusznie prorokuje amerykańskiej gospodarce twarde lądowanie pod koniec 2007 roku to podobne kryzysy będą się powtarzać. Ponieważ jednak Europa Zachodnia, Japonia i inne kraje Azji wyraźnie przyspieszają a optymizm w nich rośnie, to uspokojenie nastrojów w USA oznaczać będzie powrót do wzrostów. Niestety, po raz kolejny „na dwoje babka wróżyła”. Gdyby było inaczej gra na giełdzie nie byłaby tak pasjonująca.