Przejdź do treści
Reklama
Reklama
Rynek

Wypasiona krówka

© André Karwath (CC) © André Karwath (CC)
Lekarze załamują ręce. Dietetycy apelują o umiar i rozsądek. A producenci pękają z dumy: z roku na rok jemy coraz więcej słodyczy.
JR/Polityka
Krówki, michałki, ptasie mleczko, torcik wedlowski - najbardziej lubimy łakocie, które dobrze znamy. Rocznie wydajemy na nie już ponad 5 mld zł.

Krówka to cukierek dosyć prosty w produkcji. Do kotła leje się mleko, dodaje słodki syrop i masło, a potem gotuje. Po dwóch godzinach gęstniejącą krówkową masę wylewa się na specjalne stoły, gdzie stygnąc tężeje. Po kilku dniach dojrzewania kroi się ją na kawałki i pakuje. Najlepiej, jeśli robią to ręcznie pakowaczki, bo wtedy cukierek może być miękki i ciągnący – taki jaki smakosze lubią najbardziej. Krówki przemysłowe, maszynowe, różnią się od tych wytwarzanych przez małe rzemieślnicze firmy. Są twardsze i suchsze. To już bardziej karmelki.


– Krówki nie da się oszukać. Konsument łatwo pozna, czy producent oszczędzał na surowcach lub technologii wytwarzania. Dlatego dobra krówka nie może być tania – wyjaśnia Konstancja Dołęga-Dołęgowska, właścicielka firmy Cukierki Reklamowe z Milanówka. Pani Konstancja jest dumna, bo swoje krówki dostarcza między innymi do Pałacu Prezydenckiego.


Milanówek, stolica krówek


W podwarszawskiej willowej miejscowości działa kilka wytwórni cukierków, a jeszcze więcej jest tu zarejestrowanych, choć produkcję prowadzą gdzie indziej. To dobry adres, bo klienci często w sklepach dopytują się o krówki z Milanówka. Wszystko za sprawą rodziny Pomorskich. Protoplasta rodu Feliks uchodzi za ojca polskiej krówki, która w rzeczywistości jest kajmakową pomadką o wschodnim (być może nawet tureckim) rodowodzie. Jak głosi rodzinna legenda Pomorskich, podczas praktyki w Żytomierzu ojciec-założyciel podpatrzył, jak robi się tam mleczne ciągutki i po powrocie do rodzinnego Poznania w okresie międzywojennym sam zaczął takie produkować.

Polityka 17.2007 (2602) z dnia 28.04.2007; Rynek; s. 52
Reklama