Kaucja wraca
50 gr, może 1 zł? Będziemy płacić kaucję za butelki i puszki. Ale rząd coś kręci
Wprowadzenie systemu kaucyjnego jest niezbędne – co do tego zgadzają się w Polsce wszyscy. Gorzej, że na tym ogólnonarodowe porozumienie się kończy. Gdy prace nad nowymi przepisami wchodzą w decydującą fazę, trwa ostry lobbing ze strony producentów napojów, sieci handlowych, firm zajmujących się recyklingiem, a nawet organizacji ekologicznych. Nie pomaga chwiejne stanowisko rządu, który jeszcze kilka miesięcy temu zakładał, że kaucją zostaną objęte wyłącznie butelki plastikowe. Miał zatem obowiązywać wariant minimalny.
Na początku czerwca resort klimatu i środowiska nagle zmienił zdanie i planuje kaucję w wersji maksymalnej. Będzie ona pobierana przy sprzedaży napojów zarówno w butelkach plastikowych, jak i szklanych, a także w puszkach. Jednak stosowny projekt musi przejść przez parlament, gdzie na pewno każda z zainteresowanych stron spróbuje jeszcze raz zawalczyć o swój interes.
Pety na granulaty
A jest o co się bić. Bo chociaż system kaucyjny zacznie funkcjonować zapewne dopiero na początku 2025 r. (lata 2023–24 mają być przeznaczone na jego budowę), to raz ustalonych zasad łatwo się już później nie zmieni. Najmniej kontrowersji budzą butelki plastikowe, fachowo nazywane PET, bo też i z nimi mamy w Polsce największy problem. Dzisiaj, gdy nie trzeba płacić żadnej kaucji przy ich zakupie, wiele ląduje w niewłaściwych pojemnikach na śmieci albo w lasach. Poziom zbiórki takich opakowań w Polsce to tylko ok. 50 proc., czyli zaledwie co druga butelka trafia do recyklingu. Tymczasem PET to cenny surowiec – po przetworzeniu powstaje z niego regranulat, który można wykorzystać do ponownej produkcji butelek, ale tylko jeśli jest on dobrej jakości. Tymczasem stare butelki, które przebyły długą drogę z innymi odpadami, są często na tyle zanieczyszczone bądź zniszczone, że nie da się już ich wykorzystać do celów spożywczych.