Prezes Orlenu Daniel Obajtek, w obecności premiera Morawieckiego i polityków PiS, uroczyście wyliczał miejsca na mapie Polski, gdzie w ciągu najbliższych lat staną elektrownie jądrowe: Ostrołęka, Włocławek, Stawy Monowskie, Nowa Huta, SSE Tarnobrzeg, Stalowa Wola, Dąbrowa Górnicza, Warszawa. Będą wykorzystywały technologię SMR, czyli małych reaktorów modularnych (small modular reactor) BWRX-300 o mocy 300 MW amerykańskiej firmy GE Hitachi Nuclear Energy. Na razie trwają prace nad wyborem pierwszej lokalizacji. Nie wiadomo jeszcze, gdzie ruszy budowa, ale prezes jest pewien, że przed końcem tej dekady reaktor zostanie oddany do użytku. Równolegle będą prowadzone prace nad kolejnymi elektrowniami. W sumie Obajtek obiecuje stworzenie floty 76 reaktorów w 26 lokalizacjach.
O pieniądze się nie martwi. Właśnie po to Orlen połknął Energę, Lotos i PGNiG, aby dysponować kasą na takie projekty. Budowę elektrowni gotowe są finansować też państwowe banki – BGK, PKO BP, Pekao SA, a także jeden zagraniczny – Santander. Już podpisały w tej sprawie umowę. Umowę podpisały też dwie instytucje rządu USA wspierające amerykański eksport. EXIM Bank i Development Finance Corporation gotowe są udzielić kredytu 4 mld dol. na zakup dwóch pierwszych reaktorów. Jeden ma według wstępnych założeń kosztować 1,5 mld dol., ale z czasem cena ma spadać.
Atomowy przytup
Inwestorem będzie Orlen Synthos Green Energy (OSGE), spółka joint venture państwowego Orlenu i prywatnego Synthosu, czyli oświęcimskiej firmy chemicznej kontrolowanej przez Michała Sołowowa. To właśnie najbogatszy Polak już kilka lat temu zamarzył o małym atomie. Doszedł do wniosku, że państwowa elektroenergetyka w obecnym stanie nie gwarantuje jego zakładom stałych dostaw energii elektrycznej i ciepła po przewidywalnych cenach, więc lepiej zapewnić sobie własne źródło.